Jadwiga Emilewicz pytana była w kontekście niedoszłych wyborów prezydenckich, dlaczego rząd dotąd nie wprowadził stanu klęski żywiołowej, o co apeluje opozycja.
– Stan klęski żywiołowej wprowadza się, i to jest też bardzo jasno opisane, po to, aby walczyć ze skutkami klęski żywiołowej. My dzisiaj nie mamy klęski żywiołowej – stwierdziła minister.
Szefowa resortu rozwoju dodała, że dziś „mamy stan epidemiczny, zagrożenia epidemicznego, który został także opisany w literaturze prawnej”.
- Co więcej, opis tego stanu został wprowadzony przez naszych poprzedników. My działamy na podstawie prawa, które jest, które istnieje, adekwatnie do stanu. Więc nie widzę powodu do tego, aby wprowadzać stan nadzwyczajny po to, aby przesuwać termin wyborów – zaznaczyła.
Emilewicz podkreśliła również, że wprowadzenie stanu klęski żywiołowej „rodziłoby także niebezpieczny precedens na przyszłość”.
- To by oznaczało, że w przyszłości ktoś mógłby stwierdzić: no dobrze, mam niewygodne sondaże, a zatem wprowadzę taki czy inny stan po to, aby przesunąć termin wyborów – stwierdziła.