Oficjalna dzienna liczba ujawnionych przypadków koronawirusa od ponad tygodnia przekracza 500, a nawet 600. To rekordowe wyniki, jakie nie były notowane w marcu czy kwietniu, kiedy obowiązywały najsurowsze sanitarne zakazy.
– Eksperci uważają, że liczba naprawdę zakażonych jest 5 albo 10 razy większa od tej z oficjalnych statystyk – mówi prof. Egbert Piasecki.
– Na Dolnym Śląsku nie ma tak dużych wzrostów zakażeń jak na Śląsku. Ale u nas nie ma ognisk w zakładach pracy czy na weselach, gdzie wirus masowo się rozprzestrzeniał. Nie wiem na przykład czy były badania wszystkich pracowników w KGHM, podobne do tych, prowadzonych w kopalniach na Górnym Śląsku. Bo gdyby je przeprowadzono, to mogłoby się okazać, że i u nas jest epicentrum koronawirusa.
Czy ostatnie liczby nowych chorych wskazują na konieczność powrotu do obostrzeń? - Zacząłbym od przestrzegania tego co obowiązuje. Na przykład noszenia maseczek w sklepach czy komunikacji. Sam byłem świadkiem, jak sprzedawczyni w sklepie zwróciła mężczyźnie uwagę, że ten nie ma maseczki. Odpowiedział, że jemu nie wolno jej nosić. Ale każdy tak może powiedzieć, to jest trudne do zweryfikowania - mówi Piasecki.
– Należałoby też zmniejszyć liczbę osób, które mogą uczestniczyć w takich zgromadzeniach jak wesela – dodaje profesor. - Jeśli dziś to jest 150 osób, to powinno być 50. Bezsensowna, absurdalna wręcz jest decyzja rządu o zmniejszeniu dystansu, jaki powinniśmy utrzymywać z 2 do 1,5 metra. Dla rozprzestrzeniania się wirusa te 50 centymetrów nie ma większego znaczenia. Ale po tym poluzowaniu ludzie w ogóle przestali przestrzegać jakichkolwiek dystansów. Na przykład w sklepach - zauważa.
Dodaje, że zakazów powinno być mniej, ale powinny być rygorystycznie przestrzegane. - Bo inaczej ludzie się gubią i nie wiedzą co obowiązuje, a co nie – dodaje profesor Piasecki.
Co ze szkołami? Czy we wrześniu będą mogli do nich wrócić uczniowie? - Wyniki badań wskazują, że dzieci do 10. roku życia nie tylko niemal nie chorują, ale też nie transmitują wirusa, nie zakażają. Więc żłobki, przedszkola i młodsze klasy szkoły podstawowej mogłyby funkcjonować normalnie. Gorzej ze starszymi klasami, szkołami średnimi, a już najgorzej ze studentami. Bo ich ciężko opanować – mówi profesor.
Jednak – zdaniem Egberta Piaseckiego – szkoły powinny być też otwarte dla dzieci i młodzieży ze starszych klas. Choć należy zachować większą ostrożność.