W ostatnich dniach spadła liczba nowych zakażeń koronawirusem w Polsce. To ok. 300-400 dziennie, a jeszcze pod koniec sierpnia było ich 800-900. Zmniejszyła się również liczba wykonywanych testów z ponad 30 tys. do około 20 tys. w ciągu doby. Siódmego września było zaledwie 10 tys. wykonanych testów w całym kraju. Podobnie sytuacja wygląda w woj. lubelskim. Na przykład w poniedziałek na 524 przebadanych osób potwierdzono 13 zakażeń. We wtorek na 305 testowanych, wykryto 6 zakażeń. W środę dowiedzieliśmy się o 19 zakażeniach na 917 przebadanych, podczas gdy przez poprzednie miesiące wykonywano testy dla około tysiąca osób dziennie.
Czy to oznacza, że wirus się wycofuje z naszego kraju, skoro liczba nowych zakażeń spada w Polsce? Specjaliści ostrzegają, że wcale nie i wiążą to z nową strategią jesiennej walki z koronawirusem niedawno ogłoszoną przez ministra zdrowia.
- Testowane mają być tylko osoby objawowe. Stąd drastyczny spadek nowych zakażeń, bo jest wykonywanych mniej badań w kierunku koronawirusa. W ten sposób nie będziemy znać realnego stanu epidemiologicznego SARS CoV-2 w Polsce. W innych krajach na szeroką skalę testuje się ludzi. Zresztą cały czas WHO nawołuje do tego, żeby testować i mieć wiedzę, jak kształtuje się fala zachorowań. Ograniczenie testowania w Polsce nie pokaże prawdziwego obrazu epidemii - wyjaśnia prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska z Katedry Wirusologii i Immunologii UMCS.
Przypomnijmy, że do tej pory przez wiele miesięcy badane były wszystkie osoby objęte kwarantanną po kontakcie z osobą zakażoną. Nieważne, czy źle się czuły, czy nie. Jednak zgodnie z nowymi kryteriami testowane są tylko osoby z kwarantanny, które mają niepokojące objawy. Z testowania wypadły też bezobjawowi pacjenci, którzy dotychczas musieli mieć zrobiony ponowny test na COVID-19, aby być zwolnionymi z kwarantanny. Testowanie nie dotyczy też już osób z kwarantanny granicznej.
- Inspekcja sanitarna stosuje się do wytycznych ministerstwa zdrowia i GIS. W ostatnim czasie się one zmieniły i osoby bez objawów nie są badane. O skierowaniu na badanie w kierunku koronawirusa decydują teraz głównie lekarze rodzinni, a pracownicy sanepidu skupiają się na opracowywaniu ognisk epidemicznych. Trzeba pamiętać, że sytuacja jest dynamiczna i może się okazać, że przepisy będą ulegać zmianom, jeśli zajdzie taka potrzeba - tłumaczy Magdalena Smolińska-Kornas, rzecznik lubelskiego sanepidu.
Eksperci wyjaśniają, że rachunek jest prosty. - Jeśli robimy mniej testów, to mamy mniej wykrytych zakażeń. W oficjalnych statystykach to fajnie wygląda, tak jakby koronawirus był w odwrocie. Można to porównać do zbijania temperatury, przez co wydaje się, że nie mamy gorączki - komentuje lek. Tomasz Zieliński, prezes Lubelskiego Związku Lekarzy Rodzinnych-Pracodawców.
Tymczasem powiększa się lista szkół w woj. lubelskim, które zawieszają zajęcia w całej szkole lub tylko w poszczególnych klasach z powodu koronawirusa. Do 11 września zostały zawieszone zajęcia w oddziale przedszkolnym i grupie świetlicowej w Zespole Szkół im. Jana Pawła II w Ulan-Majoracie. - Zakażenie wykryto u jednego z przedszkolaków. W związku z tym kwarantanną zostało objętych 19 dzieci z oddziału przedszkolnego i 34 dzieci korzystających z zajęć na świetlicy oraz 4 pracowników przedszkola - wylicza Magdalena Smolińska-Kornas, rzecznik lubelskiego sanepidu.
Zakażenie koronawirusem stwierdzono również u uczennicy w jednym z przedszkoli w Łukowie. Na kwarantannie jest 22 dzieci i jeden nauczyciel. - W związku z tym zawieszono zajęcia w jednej klasie - dodaje rzecznik sanepidu.