Agatka na początku grudnia minionego roku wyleciała do San Diego specjalistycznym samolotem medycznym, a wróciła 7 lutego rejsowym lotem Lufthansy. Z każdym tygodniem pobytu w USA czuła się coraz lepiej. W poniedziałek na lotnisku w Pyrzowicach na dziewczynkę i jej rodzinę czekali dziennikarze i przyjaciele z lokalnej drużyny z wielką maskotką misia. Najbardziej jednak mała pacjentka cieszyła się z tego, że może wrócić do domu. Ma już gotową listę koleżanek, które zaprosi w lipcu na urodziny.
ZOBACZCIE ZDJĘCIA
W Polsce protonoterapię nie stosuje się u dzieci
Agatka cierpi na rdzeniaka zarodkowego, złośliwego guza mózgu. Leczenie jej w Polsce przewidywało chemioterapię, radioterapię i ponownie chemioterapię. Dwie pierwsze chemie niestety zniosła bardzo ciężko. Z kolei terapia protonami precyzyjniej namierza nowotwór, obciążając organizm mniej niż radioterapia.
Stosowana jest również w Polsce, ale na razie dostępna jest tylko dla dorosłych pacjentów. A Agatka nie mogła już dłużej czekać. Jej stan był na tyle poważny, że lekarze w Stanach Zjednoczonych zdecydowali się rozpocząć leczenie, mimo że rodzice początkowo nie mieli jeszcze zebranej całej potrzebnej kwoty.
Zobacz także
Dziewczynka spędziła w USA nieco ponad dwa miesiące. Przez pierwsze dwa tygodnie przebywała w szpitalu, gdzie musiała dojść do siebie po podróży i leczeniu w kraju. Kiedy lekarzom udało się postawić ją na nogi, zamieszkała z mamą w hotelu, skąd jeździła pięć razy w tygodniu na zabiegi. Łącznie przeszła 30 naświetleń protonowych.
- Nastąpiła bardzo duża poprawa. Nic już ją nie boli, śmieje się, zaczyna rozmawiać. Może bawić się i ćwiczyć. Mamy nadzieję, że najgorsze za nami - opowiada Katarzyna Kuberska, mama siedmiolatki.
Nim jednak dziewczynka poczuła się lepiej, bardzo dużo wycierpiała. Do tej pory zmaga się z zanikiem mięśni i ma bardzo słaby wzrok. - Na ten moment widzi tylko z bliskiej odległości. Czas pokaże, na ile wróci wzrok - wyjaśnia pani Katarzyna.
Nie przeocz
Być może trzeba będzie powtórzyć leczenie w USA
Decydujący będzie najbliższy miesiąc. Wtedy Agatka przejdzie badanie rezonansem magnetycznym, po którym okaże się, jak ma przebiegać dalsze jej leczenie. - Istnieje ryzyko, że będziemy musieli wrócić do USA na leczenie lub potrzebna będzie jeszcze jedna chemioterapia - przyznaje Mariusz Kuberski, ojciec dziewczynki.
Na razie jednak czeka ją intensywna rehabilitacja. Lekarze twierdzą, że nawet rok może upłynąć zanim Agatka wróci do pełnej sprawności.
Specjalistyczny transport i leczenie w USA kosztowały blisko 4 mln złotych. Pieniądze udało się zebrać dzięki szybkiej mobilizacji ludzi wielkiego serca. Uruchomiona została zbiórka na stronie Fundacji SiePomaga i liczne akcje charytatywne. Lotnisko w Pyrzowicach udostępniło swoją infrastrukturę i nie pobrało opłaty lotniskowej za przelot samolotem medycznym. - Cokolwiek zostało zebrane ponad te cztery miliony złotych, przeznaczone będzie na rehabilitację - zapewnia mama dziewczynki.