ZOBACZCIE DRUGĄ CZĘŚĆ ĆWICZEŃ
Ma 97 lat i na pewno nie wyleguje się na kanapie. Seniorów namawia do ruchu i do spacerów
- Zachowanie sprawności fizycznej pozwala cieszyć się z życia, z drobnych i dobrych rzeczy, które nas spotykają - mówi 97-letnia Elżbieta Tatarkiewicz-Skrzyńska, sanitariuszka Powstania Warszawskiego, która przed dwoma laty zdobyła prestiżowy tytuł Człowieka Roku Dziennika Bałtyckiego. W miarę możliwości codziennie chodzi na spacery. Kiedy nie wnosi zakupów, stara się nie korzystać z windy wchodzi na pierwsze piętro. Wzory do ćwiczeń, opublikowane w naszym serwisie i w gazecie, zamierza odbić na ksero i rozdać znajomym.
Po prostu nie tracę nadziei - mówi Elżbieta Tatarkiewicz-Skrzyńska
W ubiegłym tygodniu zaprezentowaliśmy pomysł dwóch gdańskich profesorów: kardiologa, prof. Grzegorza Raczaka z GUMed i prof. Wojciecha Ratkowskiego z AWF na wyrwanie seniorów z bezruchu, spowodowanego m.in. przez pandemię. Czy aktywność fizyczna po dziewięćdziesiątce jest wyzwaniem?
Mogę odpowiedzieć na moim przykładzie. Mam 97 lat i na pewno nie siedzę na kanapie. Po pierwsze, o ile to jest możliwe, chodzę na krótkie spacery. Zakładam, że taki spacer powinien trwać przynajmniej pół godziny, chociaż zdarza się, że spaceruję trzy kwadranse lub nawet godzinę. Dłużej już nie. Uzależniam to od pogody, kiedy był mróz i śnieg na ulicach, nie chodziłam z obawy, że się potknę. Ale teraz już teraz jest ładnie, niedługo przyjdzie prawdziwa wiosna i spacerowanie stanie się jeszcze bardziej przyjemne. Ponadto mieszkam na pierwszym piętrze i nie zawsze korzystam z windy. Kiedy jestem bez sprawunków i dodatkowych obciążeń, to schodzę ze schodów i na nie wchodzę. Warto ćwiczyć kolana.
Jestem pełna szacunku.
Przyznam się, że sama się sobie dziwię, że mam już tyle lat. Wracając do aktywności fizycznej - w ubiegłym tygodniu też dostałam z "Dziennikiem Bałtyckim" wspaniałe wzory do ćwiczeń. Teraz staram się do nich dostosować.
Udaje się?
Nie jest to zawsze łatwe, jak np. wstawanie z krzesła bez podparcia. Z fotela nie dam już rady, jak siądę, to muszę się potem podeprzeć przy wstawaniu, ale z krzesła mi się to udaje. Czekam teraz na kolejne, piątkowe wydanie gazety z drugą częścią ćwiczeń. Zaniosę obie części do punktu ksero i odbiję przynajmniej w sześciu egzemplarzach. Będę je rozdawała znajomym. Wszystkie seniorki i seniorów namawiam do ćwiczeń w domach i do spacerów.
Jak wpływa na panią zachowanie sprawności fizycznej?
To pozwala cieszyć się z życia, z drobnych i dobrych rzeczy, które nas spotykają. Jestem w miarę optymistką, staram się trzymać w pionie. Psychika jest bardzo ważna, zwłaszcza seniorzy powinni ją chronić. Oczywiście, spacery i ćwiczenia wymagają pewnej mobilizacji. Ja też się mobilizuję, równocześnie uważając na siebie. Stosuję wszelkie środki ostrożności, na spacer wychodzę zawsze z laseczką. A teraz jeszcze pamiętam o maseczce, myję ręce i na pewno się zaszczepię.
Jeszcze się pani nie zaszczepiła?
Przełożono mi termin szczepienia z lutego na marzec. Jako osoba zdyscyplinowana cierpliwie czekam, licząc, że z zaplanowanego na przyszły tydzień szczepienia nikt mnie już nie przesunie. Samego szczepienia też się nie boję. Patrzę na to z zupełnym spokojem i z optymizmem.
Potwierdza pani słowa profesora Grzegorza Raczaka, który mówił przed tygodniem, że ruch jest jednym z lekarstw na depresję i ma wpływ na stan naszych umysłów.
Zapewne coś jest na rzeczy. Staram się dużo czytać. Zawsze, kiedy podejmę z konta emeryturę, od razu idę do mojej ulubionej księgarni w Krzywym Domku w Sopocie i pytam osoby ją prowadzące, skąd to ja przyszłam? A oni śmieją się, że z banku. Regularnie przychodzę tam po książki. Teraz poluję na egzemplarz "Życia na naszej planecie" Davida Attenborough, znanego mi wcześniej z bardzo dobrych filmów.
Mówi pani, że dla seniorów ważny jest ruch, optymizm, starania o zachowanie sprawności intelektualnej. Co jeszcze pani poleca?
Bardzo sobie cenię kontakty z ludźmi. Niestety, ostatnio wiele tych kontaktów przybrało formę telefoniczną. Wiele dobroci otrzymuję od ludzi i staram się też im przekazać od siebie więcej otuchy, nadziei i hartu ducha. To w kontaktach z innymi osobami jest niezwykle ważne. Czasem też ktoś mnie odwiedza, a z niektórymi znajomymi spotykam się na powietrzu. To jest dużo bezpieczniejsze niż w zamkniętych pomieszczeniach i bardzo miłe. Ostatnio usłyszałam opinię jednego z ekspertów, że wirus będzie aktywny także w maju.
Można się załamać.
Od razu pomyślałam, że przecież o tej porze roku będzie można spokojnie, zachowując środki ostrożności, spotykać się poza domem. Zresztą będę już zaszczepiona, znajomi pewnie też. Ja po prostu nie tracę nadziei. Mówi się, że nadzieja umiera ostatnia. A to nieprawda, bo nadzieja nie umiera nigdy.
ZOBACZCIE PIERWSZĄ CZĘŚĆ ĆWICZEŃ