Spis treści
Nadużywanie antybiotyków częstsze po pandemii COVID-19
W Polsce nawet co piąty antybiotyk przepisywany jest niepotrzebnie – wynika z danych NFZ. To powód, dla którego leki te są coraz mniej skuteczne w walce z najgroźniejszymi bakteriami. Choć może się wydawać, że za sprawą pandemii COVID-19 ogólna wiedza na temat chorób wirusowych wzrosła, w rzeczywistości tak nie jest. Podsumowując ten okres, eksperci zwracają uwagę, że trend nadużywania antybiotyków w Polsce przybrał na sile.
– Pandemia COVID-19 znacząco przyspieszyła powstawanie i rozprzestrzenianie się opornych na antybiotyki szczepów bakteryjnych z powodu bardzo szerokiego, często nieracjonalnego stosowania antybiotyków – ostrzega mikrobiolog prof. dr hab. n. med. Waleria Hryniewicz z Zakładu Epidemiologii i Mikrobiologii Klinicznej Narodowego Instytutu Leków. – Ze względu na coraz częstszą oporność bakterii na wszystkie dostępne antybiotyki jesteśmy zmuszeni do poszukiwania terapii ratunkowej.
Zobacz też: Ten grzyb jest przenoszony drogą płciową i nie reaguje na leczenie
Według wyników analizy podanych PAP przez prof. Anetę Nitsch-Osuch, kierownik Zakładu Medycyny Społecznej i Zdrowia Publicznego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, „70-75 proc. pacjentów z COVID-19 otrzymało antybiotyk, podczas gdy wskazania do antybiotykoterapii występowały u mniej niż 9 proc. pacjentów.”
Przeczytaj też:
Kto niepotrzebnie przepisuje antybiotyki?
Zagrożenia, jakie niesie za sobą antybiotykoterapia, są znacznie lepiej znane lekarzom w szpitalach, a także ich personelowi. Antybiotykooporne szczepy bakterii są głównym źródłem zakażeń szpitalnych, w tym zagrażających życiu infekcji, do których leczenia jest coraz mniej skutecznych środków.
– W porównaniu z Europą zużycie antybiotyków jest w Polsce wyższe w systemie podstawowej opieki zdrowotnej i ambulatoryjnej opieki specjalistycznej, natomiast niższe w lecznictwie szpitalnym – podaje dr hab. n. o zdr. Iwona Paradowska-Stankiewicz, Konsultant Krajowy w dziedzinie epidemiologii.
Oznacza to, że lekarze często wypisują recepty na antybiotyki bez uzasadnienia medycznego, podczas gdy w szpitalach leki te są stosowane ostrożniej. Niestety, nie uchroniło to przed wzrostem liczby zakażeń szpitalnych. Wynika to m.in. z faktu, że zwłaszcza na początku pandemii i często z przyczyn technicznych pracownicy opieki zdrowotnej nie zawsze byli w stanie w pełni stosować się do reżimu sanitarnego.
Zobacz: Wynaleziono najsilniejszy antybiotyk. Lek nowej klasy nie wywołuje antybiotykooporności u bakterii
Już przed przed pandemią liczba zakażeń szpitalnych wzrastała w kolejnych latach nawet o 9 proc. rocznie, jednak nie w takim tempie, jak miało to miejsce później. Podczas gdy w 2019 roku odnotowano mniej niż 700 ognisk epidemicznych zakażeń szpitalnych, w 2021 r. było ich już 4431. Według danych 77 proc. z nich stanowiły zakażenia wirusem SARS-CoV-2 – jeśli więc przyjąć, że resztę stanowiły infekcje bakteryjne, było to aż 1019 przypadków. To aż trzy razy więcej niż dwa lata wcześniej.
Nie tylko lekarze przyczyniają się jednak do wzrostu spożycia antybiotyków i związanych z tym problemów, które wykraczają daleko poza antybiotykooporność i powstawanie „superbakterii”.
Zobacz także:
Co trzeci Polak łykał antybiotyki bez wskazań lekarza
Antybiotyki zdobywamy też na własną rękę bez wiedzy lekarza, a tym bardziej bez jego zaleceń. Choć są to leki sprzedawane wyłącznie na receptę, przedsiębiorczy Polacy nie mają z tym problemu. Częste jest też łykanie tabletek czy kapsułek, które pozostały po niedokończonej antybiotykoterapii.
Zjawisko samoleczenia antybiotykami przybrało na sile zwłaszcza w dobie Omikronu, bo ten (panujący wciąż) wariant koronawirusa nie powoduje ciężkich infekcji, a tym bardziej powikłań wymagających hospitalizacji, tylko najczęściej lekkie objawy. Takie, z którymi ludzie często nie zgłaszają się do przychodni, tylko leczą „kolejną” anginę.
Ból gardła należy teraz do najczęstszych objawów COVID-19, podobnie jak katar i zapalenie zatok. Często nie traktujemy ich poważnie, ale są na tyle uciążliwe, że w celu ich wyleczenia uciekamy się do łykania antybiotyków.
Pokazują to wyniki niedawnych badań Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego z udziałem grupy sześciuset osób, które przedstawiono na konferencji online. Wiemy z nich, że aż 35 proc. osób choć raz przyjmowało antybiotyk na ból gardła bez zalecenia lekarza.
Sprawdź ponadto:
Antybiotyki nie działają na wirusy!
Antybiotyki to leki bakteriobójcze, tymczasem powszechne choroby układu oddechowego w 9 na 10 przypadków są wywoływane przez wirusy, co wykazano w przytoczonym wcześniej badaniu. Dotyczy to zarówno grypy, przeziębienia i COVID-19, jak i kataru, zapalenia migdałków czy zatok.
Z ankiety uwzględnionej w badaniu wynika jednak, że co druga osoba uważa antybiotyki za leki działające na wirusy. Co czwarta deklarowała przy tym, że infekcję wirusową należy zwalczać za pomocą antybiotyków!
W takiej sytuacji skutki uboczne niepotrzebnego sięgania po antybiotyki to kwestia, o której trzeba mówić jak najczęściej. Należy do nich nie tylko obciążenie wątroby, ale przede wszystkim niszczenie korzystnych bakterii jelitowych. Prowadzi to do zaburzenia równowagi mikroflory jelitowej (dysbiozy), której częstym objawem jest biegunka poantybiotykowa. W dłuższej perspektywie czasu dysbioza ma wpływ na osłabienie odporności, wzrost skłonności do infekcji (w tym zakażeń grzybiczych) oraz alergii, zaburzeń trawienia i metabolizmu.
Jest jeszcze jeden niekorzystny efekt antybiotykoterapii, o którym trzeba pamiętać. To zmniejszenie skuteczności szczepionek, co stwierdzili naukowcy z WUM w przypadku ich podawania w pierwszych dwóch latach dzieci. Jak podaje PAP, dotyczyło to szczególnie leków antybakteryjnych o szerokim spektrum działania, takich jak cefalosporyny albo amoksycyklina z kwasem klawulonowym, a w mniejszym stopniu antybiotyków celowanych (np. penicyliny).
Zobacz także: Nowy schemat szczepień przeciw COVID-19 dla dzieci w wieku 5-11 lat.
Zbadano, że poziom przeciwciał przeciwko błonicy, krztuścowi i tężcowi po pojedynczej terapii spadał o 5-11 proc. a przy dawce przypominającej w 2. roku życia dziecka – o 12-21 proc. Podobne reakcje mogą dotyczyć innych szczepionek, w tym również tych stosowanych u dorosłych. W takiej sytuacji grożą nam plagi chorób zakaźnych, które do tej pory były trzymane w ryzach dzięki programom szczepień.
Aby nie narażać dziecka czy dorosłego na powikłania, lekarz nie powinien wypisywać antybiotyku „na żądanie” czy „na wszelki wypadek”. My natomiast zamiast recepty powinniśmy wziąć zwolnienie, by wyleczyć infekcję w jak najkrótszym czasie i bez niebezpiecznych powikłań.
Dowiedz się także na temat:
Źródła:
Eksperci: około 90 proc. infekcji gardła ma podłoże wirusowe. Antybiotyki wtedy nie pomogą Rynek Zdrowia
https://www.rynekzdrowia.pl/Farmacja/Eksperci-okolo-90-proc-infekcji-gardla-ma-podloze-wirusowe-Antybiotyki-wtedy-nie-pomoga,238316,6.html
Polacy biorą za dużo antybiotyków. A pandemia pogorszyła sytuację Biuro Prasowa Rzecznika Praw Dziecka
https://brpd.gov.pl/2021/06/19/polacy-biora-za-duzo-antybiotykow-a-pandemia-pogorszyla-sytuacje/