Po aferze z przyjmowaniem pacjentów z rodziny i z grona znajomych po godzinach w placówce NFZ, Nicole Sochacki-Wójcicka wybrała się na narty w Alpy. Na instagramowym profilu Mamy Ginekolog pojawiają się relacje z wyjazdu. Ostatni filmik nie spodobał się internautom, którzy zarzucili inflencerce brak odpowiedzialności i stwarzanie zagrożenia dla innych.
Kolejna afera z Mamą Ginekolog. Co rozłościło jej fanów?
Chodzi o filmiki, na których influencerka jednocześnie szusuje na nartach i tworzy film ze zjazdu. Internauci porównują to do nagrywania InstaStories podczas jazdy samochodem. Na nartach rozwija się bardzo duże prędkości i chwila nieuwagi może skończyć się tragicznie. Mama Ginekolog próbowała bronić się w dyskusji, jednak komentatorzy piszą o "samozaoraniu".
"Z telefonem w ręku i kijami pod pachami... Nie mam pytań. Kolejne samozaoranie" - czytamy pod nagraniem.
"Nie dalej jak wczoraj u nas w Val Thorens (to zaraz za górą, jakieś 100 km od Val d'isere gdzie jesteś) Facet zjeżdżając na nartach, kręcił film telefonem, zapatrzony w telefon źle wymierzył odległość i wjechał w nastolatka. Obaj trafili do szpitala w Moûtiers. Nagrywanie telefonem w czasie zjazdu jest skrajnie nieodpowiedzialne. Obyś nie skończyła tak jak oni i oby nikt nie ucierpiał przez lekkomyślne zachowanie" - dodaje inna fanka lekarki-influencerki.
"Serio? A bezpieczeństwo?", "Czym się różni jazda na nartach z telefonem, od jazdy samochodem z telefonem w ręku?" - piszą inni.
Mama Ginekolog broni swojego pomysłu
Mama Ginekolog postanowiła odpowiedzieć na nieprzychylne komentarze.
"Widać, że masz niewiele pojęcia. To jest zamknięta trasa, gdzie nie ma tłumów, jest regulowany ruch. Co więcej... Z tego, co wiem, rozmowa przez telefon jadąc samochodem, jest zakazana a filmowanie jazdy na nartach nie, ale popraw mnie proszę!" - odpisała na jeden z komentarzy.
lena