Zdaniem profesora Andrzeja Horbana kluczowe będzie, czy w tym lub przyszłym tygodniu liczba zachorowań na Covid-19 będzie nadal rosnąć. Jeśli tak, to można się spodziewać nawet przekroczenia 30 tys. zakażeń dziennie.
- Jeśli utrzyma się tendencja wzrostowa, to będzie ich więcej niż w zeszłym tygodniu. Jeśli przekroczymy 30 tysięcy, to pora zacząć się bać, więc trzeba zrobić wszystko, by tej liczby nie przekraczać - powiedział Horban i zaapelował do Polaków, by rygorystycznie przestrzegali obecnych obostrzeń. - Ponawiamy apel o zdrowy rozsądek i przestrzeganie zasad: dystans, maseczki, nie gromadźmy się - apelował.
Na pytanie prowadzącej program Doroty Gawryluk, czy rząd przygotowuje się do zamknięcia Polski odpowiedział: - Zaczynamy na ten temat poważnie rozmawiać. Dodał, że jeśli liczba zachorowań dziennie przekroczy 30 tysięcy, kwestia zamknięcia kraju będzie nie potencjalnym, a realnym scenariuszem. W takiej sytuacji - jak stwierdził - zamknięte zostałyby również kościoły.
Horban argumentował, że kluczową kwestią jest utrzymanie obecnie drożności służby zdrowia, a ta pracuje już na skraju możliwości. Dodał, że wśród osób zakażonych mających powyżej 60 lat śmiertelność wynosi 10-15 procent. Dlatego należy walczyć o zbicie liczy nowych zakażeń.
Doradca rządu ds. walki z pandemią powiedział również, że po zamknięciu przed dwoma tygodniami dwóch województw liczba nowych zakażeń na tamtych obszarach przestała dramatycznie rosnąć. Obecnie rząd jest szczególnie zaniepokojony sytuacją na Mazowszu i na Śląsku.
Kraska: Jestem troszeczkę bardziej optymistycznym człowiekiem niż Horban
Do słów Horbana odniósł się we wtorek wiceminister zdrowia Waldemar Kraska. – Rzeczywiście tych nowych przypadków może być bardzo dużo. Pojemność szpitali jest oczywiście ograniczona, więc jeżeli nie przerwiemy tego łańcucha zakażeń, tego łańcucha epidemiologicznego, to rzeczywiście może być poważny problem – mówił w Polskim Radiu.
Dodał, że jest „troszeczkę bardziej optymistycznym człowiekiem niż pan profesor Horban”. - Myślę, że najbliższe dwa tygodnie będą tutaj kluczowe. Mam nadzieję, że jednak Polacy widząc te nowe ilości zakażeń będą przestrzegali obostrzeń. Ja jestem ufny zawsze w mądrość Polaków – mówił.
Andrusiewicz: Decyzje ws. obostrzeń w ciągu dwóch tygodni
Tego samego dnia o kwestię wprowadzania twardego lockdownu pytany był na konferencji prasowej rzecznik resortu zdrowia Wojciech Andrusiewicz. Stwierdził, że najbliższy czas wskaże kierunek ewentualnych zmian w obostrzeniach. Dodał, że Ministerstwo Zdrowia potrzebuje jeszcze dwóch tygodni na ocenę bieżącej sytuacji. - Przed nami jeszcze naprawdę dość trudne dni i tygodnie. Wprowadzone w sobotę obostrzenia nie liczmy, że one przynoszą i przyniosą rezultat w ciągu 3-4 dni. Jak widzimy po Warmii i Mazurach, czas na to, żeby obostrzenia mogły wpłynąć na wyhamowanie epidemii, to jest mniej więcej dwa tygodnie – przekazał.
Dodał, że w najbliższym czasie tam gdzie jest to możliwe pracodawcy powinni umożliwić sowim pracownikom przejście na pracę zdalną.
Andrusiewicz wskazał, że jeżeli chcemy jeszcze tej wiosny poczuć jakiekolwiek poluzowanie w Polsce, to najbliższe tygodnie powinniśmy spędzić w izolacji społecznej. - Każdy z nas powinien ograniczyć jak najbardziej nasze kontakty społeczne po to, żeby nasza przyszłość rysowała się w jaśniejszych barwach – mówił rzecznik.
Lockdown jeszcze przed Wielkanocą?
Z kolei, jak nieoficjalnie donosi RMF FM, członkowie Rady Medycznej przy premierze głośno mówią o konieczności zatrzymania nas w domu na Wielkanoc. Ich zdaniem sytuacja jest bardzo zła, a będzie jeszcze gorsza.
Wskazują, że przed nami sezon przedświątecznych zakupów - w supermarketach będą tłumy, co tylko zwiększy ryzyko zakażeń. Chwilę później mamy samą Wielkanoc i rodzinne spotkania oraz podróże po Polsce.
Z doniesień stacji wynika, że ograniczenia mogą zostać wprowadzone, jeżeli w środę albo w czwartek liczba zakażeń przekroczy 30 tysięcy.