Czy koronawirus już się wypalił? Wielu badaczy twierdzi, że tak się dzieje.
Prawie trzy miesiące po wybuchu pandemii w Wielkiej Brytanii, liczba zgonów i zakażeń koronawirusem stale spada i jak dotąd niewiele jest oznak nadejścia przerażającej „drugiej fali” .
Teraz niektórzy badacze sugerują, że ten szczep koronawirusa może podążać ścieżką innych patogenów, zmieniając się z morderczego intruza w gościa, który mieszka w nas spokojnie.
Wstępne dowody na ten pozytywny rozwój sytuacji pochodzą z północnych Włoch, które ucierpiały najbardziej na naszym kontynencie.
ZOBACZ TEŻ INNE INFORMACJE O EPIDEMII KORONAWIRUSA SARS-CoV-2:
- Koronawirus mógł powstać w laboratorium. USA chcą wyjaśnień
- Zagadka Ferrera Erbognone. Miasteczko oparło się epidemii
- Jak długo potrwa epidemia? Noblista daje światu nadzieję
- Szwecja walczy z wirusem bez ograniczeń. Skutecznie?
- Sekta rozpętała epidemię koronawirusa
- Nad Wuhan unosi się tajemnicza mgła. To "smog śmierci"
Pod koniec maja profesor Matteo Bassetti, kierownik kliniki chorób zakaźnych w szpitalu San Martino w Genui, powiedział: Siła wirusa, dwa miesiące temu, nie jest taka sama jak dziś.
- Większość pacjentów w marcu i kwietniu miała bardzo ostrą niewydolność oddechową, większość z nich zmarła w pierwszych dniach po przyjęciu ich do szpitala. Nie widzimy dziś takich pacjentów. Być może tak się dzieje, że wirus stracił swoją moc - mówi.
Jego obserwację popiera analiza miejscowych wskaźników śmiertelności przeprowadzona przez profesora Lamberto Manzoli, epidemiologa z Uniwersytetu Ferrara w północnych Włoszech.
Wyniki sugerują, że od marca do kwietnia śmiertelność z powodu koronawirusa we wszystkich grupach wiekowych spadła o ponad połowę.
Artykuł profesora Manzoi nie został jeszcze opublikowany w żadnym z renomowanych czasopism naukowych, dlatego nie został poddany recenzji.
Zwraca się co prawda uwagę na lokalne wzrosty – zakażeń w Chinach (chodziło o targ rolny w Pekinie), ale nie ma mowy o powszechnym wzroście infekcji.
We Francji, Hiszpanii i we Włoszech, które rozpoczęły już w miarę normalne życie, zarówno nowe zakażenia, jak i zgony pozostają na niskim poziomie.
Spadek śmiertelności odnotowano też w Stanach Zjednoczonych. Lee Riley, profesor chorób zakaźnych na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley, wskazuje w czasopiśmie Elemental na dane zakażeń w Nowym Jorku, które stale spadają.
Za każdym razem, gdy wirus przechodzi od jednej osoby do drugiej, przechodzi mutacje - mówi ten naukowiec i dodaje, że mogą się one kumulować, a zjadliwość wirusa może ostatecznie ulec zmniejszeniu. W naturze tych wirusów jest po pewnym czasie zmęczenie.
Badacze wskazują też na dwa inne możliwe wyjaśnienia spadku liczby zgonów. Po pierwsze, leczenie znacznie się poprawiło, bo lekarze zdobyli doświadczenie w walce z Covid-19.
Profesor Manzoli przyznaje, że zasady kliniczne wydają się teraz bardziej skuteczne. Na początku czekano, aż stan pacjenta pogorszy się, nim podano mu leki i użyto respiratora. Teraz zaczynają wcześniej, mówi.
ZOBACZ TEŻ:
Po drugie koronawirus mógł zakazić i zabić najbardziej podatnych na zagrożenia, przy czym przetrwali bardziej odporni pacjenci.
Innego zdania jest Oscar MacLean, bioinformatyk z Instytutu Zakażeń, Odporności i Zapalenia Uniwersytetu Glasgow. Jego zdaniem, genetyka choroby nie uległa zmianie. Nie widzieliśmy żadnych dowodów na powszechne [zmniejszenie śmiertelności].
Dodaje: Złotą zasadą jest to, że wirusy ewoluują z czasem, by stać się mniej patogenne, ale nie dzieje się tak w ciągu kilku miesięcy. To kwestia lat.