Jeziora mogą chronić przed COVID-19. Hipoteza polskiego badacza dotyczy związków wydzielanych przez plankton. Ta teoria ma oparcie w faktach

Anna Rokicka-Żuk
Opracowanie:
Naturalne środowisko pojezierzy może chronić przed zarażeniem się koronawirusem.
Naturalne środowisko pojezierzy może chronić przed zarażeniem się koronawirusem. stylephotographs/123RF
Przebywanie w okolicy jezior jako ochrona przed chorobami wirusowymi? Świadczyć o tym może niższa liczba zgonów na takich obszarach podczas pierwszej fali pandemii COVID-19. Hipoteza profesora Janusza Boratyńskiego z Polskiej Akademii Nauk znajduje potwierdzenie w liczbach pochodzących także z innych stron świata. Źródłem dobroczynnego działania wydaje się być m.in. fitoplankton uwalniający antywirusowe substancje do atmosfery.

Spis treści

Nad jeziorami mniej zgonów na COVID-19

Śmiertelność COVID-19 zależy od czynników związanych ze środowiskiem. Nie od dziś wiadomo, że infekcjom wirusowym - nie tylko spowodowanym przez koronawirusa SARS-CoV-2, a także ich ciężkiemu przebiegowi, sprzyja zanieczyszczenie powietrza. Udowodniono m.in., że w czasie pandemii co trzecia osoba umierała na COVID-19 w związku ze smogiem.

Czy istnieją jednak czynniki, które mogą chronić przed zarażeniem się i zgonem? Jak wynika z hipotezy prof. dr hab. inż. Janusza Boratyńskiego z Instytutu Immunologii i Terapii Doświadczalnej PAN we Wrocławiu, może należeć do nich bliskość środowiska wodnego. Sugeruje to niższa liczba zgonów na obszarach pokrytych jeziorami podczas pierwszej fali pandemii COVID-19. Ekspert podkreśla, że rolę ochronną może pełnić fitoplankton uwalniający do atmosfery substancje inaktywujące wirusy.

– Podczas pierwszej fali pandemii COVID-19, jeszcze przed pojawieniem się szczepionek, zauważyłem, że w trzech regionach Polski pokrytych dużą liczba jezior, tj. na Pomorzu Zachodnim, na Warmii i Mazurach oraz w województwie lubuskim, była niższa zachorowalność na COVID-19 i niższa śmiertelność – powiedział prof. Janusz Boratyński.

W wymienionych regionach raportowano 5,8-7,6 zgonów na 100 tysięcy ludności, podczas gdy średnia śmiertelność dla Polski w tym okresie wynosiła 16 na 100 tys. Jeszcze lepiej zależność tę było widać na przykładzie sąsiadującej z woj. zachodnipomorskim Meklemburgii (Niemcy), która również stanowi region z dużą liczbę jezior. Na tym obszarze w ciągu pierwszych 200 dni pandemii odnotowano jedynie 1,4 zgonów na 100 tys., podczas gdy w całych Niemczech liczba ta wynosiła 12,6 na 100 tys. Podobne zależności wykazano, rozszerzając hipotezę na kraje Europy Centralnej, takie jak Litwa, Łotwa i Estonia.

Zobacz też:

Antywirusowe organizmy wodne

Zdaniem eksperta za mniejszą liczbę zgonów chorych na COVID-19 na terenach polskich i europejskich pojezierzy odpowiada nie tyle klimat, co fauna i flora wodna.

– Podczas dojrzewania mojej hipotezy doszedłem do wniosku, że za spowolnienie pandemii na obszarach pokrytych jeziorami odpowiadać mogą biologicznie aktywne substancje syntetyzowane i uwalniane do atmosfery, przez fitoplankton, zooplankton i grzyby żyjące w jeziorach – powiedział Boratyński.

Jak wyjaśnił naukowiec, należą do nich między innymi substancje lektynopodobne, mogące reagować z oligosacharydami wirusów. Te drugie to związki cukrowe należące do zewnętrznych struktur wirusa.

– Może wówczas dochodzić do aglutynacji lub/oraz inaktywacji wirusów, poprzez zablokowanie cząsteczek na powierzchni i do zaburzenia funkcji biologicznych patogenu – wyjaśnił naukowiec, odnosząc się do procesów zlepiania cząstek, zachodzącego m.in. przy eliminacji wirusów przez przeciwciała.

Dalszym krokiem w badaniach była analiza rozwoju pandemii w krajach Azji Południowo-Wschodniej. Według badacza niską śmiertelność z powodu COVID-19 w w Wietnamie, Tajlandii czy Bangladeszu można tłumaczyć wpływem monsunów i zalanych pól ryżowych na mikroorganizmy żyjące w tamtym środowisku. Substancje aktywne nie muszą bowiem być syntezowane wyłącznie w jeziorach.

– Ich uwalnianie do atmosfery może być związane z sezonowym ożywaniem przyrody, procesami gnicia i ochraniać nas przed grypą czy COVID-19 w ciepłych okresach wegetacji – wymieniał badacz.

Jak zaznaczył prof. Boratyński, wszystkie aspekty dyskutowane w opublikowanej pracy wymagać będą interdyscyplinarnych weryfikacji.

– Do tego potrzebne będzie zaangażowanie, wiedza i doświadczenie chemików, lekarzy, biologów, klimatologów fizyków – powiedział.

Dodał, że takich doświadczeń nikt jeszcze na świece nie wykonywał, ale przeprowadzenie ich byłoby bardzo istotne, ponieważ hipoteza może mieć również odniesienie do wirusa afrykańskiego pomoru świń (ASF). W jego ocenie warto by było sprawdzić, czy w walce z ASF mogłoby pomóc rozpylanie w środowisku, w którym wykryto zakażenia wirusem, mgły zawierającej molekularnie rozproszone niespecyficzne lektyny, np. z fasoli. Występuję także w innych nasionach roślin strączkowych, np. bobie, a także pszenicy czy pomidorach. Są to związki uznawane za substancje antyodżywcze, a więc ograniczające wykorzystanie wartości odżywczych produktów, lecz z drugiej strony wykazujące działanie antyrakowe. (PAP)

Źródło:

Polska Agencja Prasowa
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zdrowie

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na stronazdrowia.pl Strona Zdrowia