- My uważamy, że to lekarstwo jak najbardziej działa – mówi profesor Grzegorz Mazur z Uniwersytetu Medycznego. - Leczyliśmy osoczem chorych na ciężkie nowotwory hematologiczne, którzy zostali zakażeni covid. Zmarł tylko jeden na jedenastu. W takiej samej grupie, których nie leczono osoczem, zmarło dziesięciu.
Toczy się dyskusja wśród ekspertów czy osocze osób, które wyzdrowiały, to rzeczywiście dobry lek. W niektórych krajach wstrzymywano nawet badania kliniczne, uznając, że osocze nie pomaga. Ale nasi naukowcy przekonują, że pomaga i to bardzo.
- Trzeba je podawać na początku choroby, kiedy wirus jest we krwi i nie zdążył jeszcze zniszczyć tkanki płucnej – przekonuje profesor. Na Uniwersytecie Medycznym cały czas trwają badania nad sposobem leczenia osoczem. W tej chwili podawane jest przede wszystkim pacjentom szpitala tymczasowego. W badaniach uczestniczyć będzie 200 pacjentów. Na razie otrzymało je 50.
Oczywiście osocze podawane jest nie tylko w szpitalu tymczasowym i nie tylko w ramach badań klinicznych. Niemal od początku pandemii Regionalne Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa poszukuje dawców. Na początku od każdego pobierano osocze. Ale szybko okazało się, że nie każdy kto wyzdrowiał ma przeciwciała.
Najpierw więc badana jest krew, na obecność przeciwciał. - Wybieramy wśród dawców takich, które miano przeciwciał mają najwyższe – mówi profesor Mazur. W tej chwili – u szczytu trzeciej fali zakażeń – jest duże zapotrzebowanie na osocze. Regionalne Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa we Wrocławiu cały czas szuka dawców.