Indyjski wariant to nowa, bardziej zjadliwa wersja koronawirusa oznaczona symbolem B.1.617, która zgodnie z nazwą pochodzi z Indii. Stamtąd rozprzestrzeniła się m.in. do Wielkiej Brytanii i innych państw europejskich, a do Polski dotarła na początku maja 2021 roku.
Już 10 maja Światowa Organizacja Zdrowia uznała koronawirusa B.1.617 za tzw. „variant of concern” (VOC), czyli potencjalnie niebezpieczny. Mutacja jest odpowiedzialna za dramatyczny wzrost liczby chorych i zgonów w Indiach i naukowcy sądzą, że to właśnie on spowoduje kolejną falę pandemii na świecie.
Wariant B.1.617 uległ licznym mutacjom, dzięki którym łatwiej się rozprzestrzenia. Jak odkryli badacze z Niemiec, ta wersja koronawirusa ma zwiększoną łatwość przenikania do niektórych typów komórek płucnych i jelitowych w porównaniu z jego oryginalną postacią, łatwiej też zaraża komórki sąsiadujące.
Najnowszy wariant nie daje się neutralizować przez lek, który dopiero co został autoryzowany w ramach EUA do leczenia COVID-19 w postaci przeciwciała monoklonalnego o nazwie Bamlanivimab. Częściowo umyka też neutralizacji przez nowo autoryzowany, podobny lek Casirivimab oraz przeciwciała anty-SARS-CoV-2 – zarówno te uzyskane w organizmie poprzez wcześniejszą infekcję, jak i przez zaszczepienie preparatem Pfizer-BioNTech. Badania wykonano z użyciem linii komórkowych i zmodyfikowanych wirusów, które miały tylko typowe wypustki (kolce).
Warto jednak wiedzieć, że indyjski wariant B.1.617 nie jest tym najbardziej odpornym na zwalczanie przez ochronne przeciwciała – prym wiedzie południowoafrykański wariant B.1.351.
Dowiedz się więcej na temat:
Problem zgłębiali też naukowcy amerykańscy z Uniwersytetu Emory'ego, Uniwersytetu Stanforda i Narodowego Instytutu Alergii i Chorób Zakaźnych (NIAID), którzy tym razem użyli próbek wirusa oraz krwi pobranej od 24 ozdrowieńców i 25 osób zaszczepionych preparatami genetycznymi – typu mRNA (Pfizera i Moderny).
Choć wariant indyjski wykazał 6,8 razy mniejszą wrażliwość na neutralizację przez przeciwciała niż koronawirus bez mutacji, istotną efektywność jego unieczynniania miało 79 proc. próbek krwi ozdrowieńców i 100 proc. próbek od osób zaszczepionych przeciw COVID-19.
Przeciwciała to jednak nie wszystko, bo wirusy są zwalczane również przez limfocyty T, co zbadali eksperci z Gladstone Institute of Virology w San Francisco oraz Uniwersytetu Kalifornii. Wirusom trudniej jest uniknąć takiej obrony, a teraz ustalono, że odnosi się to również do nowych wariantów koronawirusa SARS-CoV-2.
Jak wiadomo, odporność zapewniana przez limfocyty T może utrzymywać się nawet przez dekady, jednak ich trwałość może być różna u osób, które przeszły infekcję naturalnie oraz tych zaszczepionych. W uzyskanych danych wynika, że komórki jeden z ich kluczowych typów, oznaczanych CD4+, ma większą przeżywalność i zdolność przenikania do nabłonka układu oddechowego w przypadku ozdrowieńców niż u osób, które otrzymały szczepionkę Pfizera czy Moderny.
Co więcej, komórki CD4+ mają potencjał zwalczania groźnych wariantów koronawirusa, takich jak ten brytyjski (B.1.1.7) czy południowoafrykański (B.1.351). Pełne wykazanie skuteczności przejścia COVID-19, jak powszechnie stosowanych szczepionek również wobec innych mutacji wirusa, jest kwestią czasu.
Przeczytaj także:
- Indian SARS-CoV-2 variant shows enhanced host cell entry and immune evasion
- mRNA-based COVID-19 vaccines are effective against Indian SARS-CoV-2 variant, says study
- Moderna and Pfizer-BioNTech vaccines induce robust T cell response against SARS-CoV-2 variants
- SARS-CoV-2 B.1.617 variant shows modest resistance to vaccine-induced antibodies
ZOBACZ: Potwierdzono przypadki indyjskiej mutacji COVID-19 na Śląsku