Bolsonaro jak Łukaszenka. Koronawirus nie zagraża Brazylii?
Według danych WHO, liczba zachorowań w Brazylii sięgnęła 4256 przypadków. Zmarło już 136 osób (dane za 29.03). Połowę przypadków zdiagnozowano w metropoliach São Paulo (1451 osób) i Rio de Janeiro (600 osób). Mimo tego, prezydent Brazylii Jair Bolsonaro nie widzi żadnych powodów, aby wprowadzić stan wyjątkowy lub chociaż pakiet przepisów antywirusowych.
Kontrowersyjny polityk chętnie pojawia się w miejscach publicznych, takich jak targ w miejscowości Taguatinga i często wypowiada się na temat tej "lekkiej grypy", z którą utożsamia groźny Covid- 19. Jest gotów do poświęceń. Jak wypowiada się na swoim Twitterze:
Musimy pracować. Są zgony, ale to zależy od Boga, my nie możemy się zatrzymać. [...] Jeśli nie umrzemy z powodu choroby, umrzemy z głodu.
Z kolei w piątkowym wywiadzie telewizyjnym stwierdził następująco:
Przykro mi, ale niektórzy ludzie umrą, takie jest życie.
Mimo tego, że Bolsonaro wydaje się nieprzejęty pandemią, strach przed nią jest obecny wśród Brazylijczyków. Obawy mają zwłaszcza mieszkańcy biednych dzielnic Rio de Janeiro i São Paulo. Nie jest tajemnicą, że brazylijskie fawele są przepełnione. Porządku i prewencji antywirusowej pilnują lokalne gangi.
Kto wysyła wiadomości na WhatsAppie? To twój przyjaciel - zatroskany gangster
Jak podają brazylijskie media, mieszkańcy faweli w Rio de Jaineiro otrzymali niedawno wiadomości na WhatsAppie o następującej treści:
Uwaga mieszkańcy dzielnic Rio das Pedras, Muzema and Tijuguinhal. Godzina policyjna rozpoczyna się o 20:00. Kogokolwiek zobaczymy na ulicy po tej godzinie, tego nauczymy nie wychodzić następnym razem. Chcemy najlepiej dla naszej społeczności. Jeśli rząd nie ma środków, aby to naprawić, zrobi to przestępczość zorganizowana.
Komunikaty o podobnej treści są również przekazywane przez megafony. Przed drogami wjazdowymi do dzielnicy Santa Maria, faweli stojącej w cieniu posągu Statui Chrystusa Zbawiciela, zawieszono tabliczki z napisem: "Wstęp do faweli tylko z umytymi rękami". Z kolei w okolicach Complexo da Maré dilerzy narkotyków wymusili na właścicielach sklepików i punktów usługowych krótsze godziny pracy. Do pozostania w domach "przekonani" zostali także kapłani wszystkich wyznań. Modły, zamiast w kościołach i zborach, odbywają się w oknach i na balkonach.
Czy strach przed gangsterami powstrzyma epidemię?
Mimo wprowadzenia przymusowych środków bezpieczeństwa, brazylijscy aktywiści, lekarze i naukowcy nie pozostawiają złudzeń - rozprzestrzenienie się koronawirusa w fawelach będzie tragedią na niespotykaną skalę. Istnieją trzy czynniki, które sprawiają, że sytuacja najuboższych jest dramatyczna:
- ogromne zagęszczenie populacji w fawelach,
- brak dostępu do czystej, bieżącej wody w gospodarstwach domowych,
- fakt, że większość mieszkańców faweli to osoby samozatrudnione, które nie posiadają oszczędności pozwalających na wielodniową izolację.
Sam fakt, że to przestępczość zorganizowana wzięła sprawy we własne ręce, świadczy o słabości rządu brazylijskiego.