Spis treści
Seriale medyczne jak kryminał – zagadka, emocje, satysfakcja
Seriale medyczne stały się znaczną częścią DNA wielu widzów. Całe pokolenia śledzą losy bohaterów „Ostrego dyżuru”, „Na dobre i na złe” czy „Rezydentów”. Z przyjaciółkami już od liceum namiętnie oglądałyśmy „Chirurgów”, a w późniejszych latach chętnie wracałyśmy do losów Meredith Grey i reszty. Dlaczego seriale medyczne tak bardzo nas wciągają? Zapytałam o to ekspertkę, mgr Monikę Wróbel-Harmas, psycholożkę z Poradni Zdrowia Psychicznego Harmonia Grupy LUX MED.
– Powodów jest kilka. Seriale medyczne mają podobną strukturę jak seriale kryminalne – pojawia się zagadka, napięcie i punkt kulminacyjny. Widzowie często próbują „rozwiązać” przypadek razem z bohaterami i odczuwają satysfakcję, gdy uda im się odgadnąć diagnozę – tłumaczy psycholożka.
Jak mówi, oglądając tego typu produkcje, możemy zaspokoić też ciekawość dotyczącą pracy lekarzy.
– Chcemy zobaczyć, jak wygląda organizacja szpitala, oddziału czy przychodni. Oczywiście sami medycy żartują, że rzeczywistość ma niewiele wspólnego z tym, co widać na ekranie – dodaje ekspertka.
Uwaga na „efekt doktora Google’a” i „doktora ChataGPT”
Oprócz dostarczania emocji i rozrywki, seriale medyczne pełnią też ważną funkcję edukacyjną. Pomagają poszerzać wiedzę o medycynie, a nawet wpływają na sposób, w jaki postrzegamy lekarzy i relacje w ochronie zdrowia. Jednak popularność takich produkcji ma też swoją ciemną stronę. Jak zauważa mgr Wróbel-Harmas, widzowie po seansie mogą przeceniać własną wiedzę.
– Połączenie fabularnej wiedzy z informacjami z internetu – od „doktora Google’a” czy, jak coraz częściej słyszymy, „doktora ChataGPT” – może dawać złudne poczucie kompetencji, doinformowania. Zdarza się, że pacjent, przekonany o swojej wiedzy, sam stawia diagnozę albo dyskutuje z lekarzem, powołując się na „logikę” czy „zdrowy rozsądek”. Warto jednak pamiętać, że lekarze to eksperci po wieloletnich, wymagających studiach i specjalizacji – podkreśla psycholożka.
Wspólne emocje i poczucie przynależności
Inny powód, dla którego tak chętnie wracamy do medycznych seriali, to potrzeba wspólnoty.
– Gdy widz rozpoznaje u bohatera objawy podobne do swoich, może pomyśleć: „O, ja też tak mam!”. To daje wrażenie zrozumienia i przynależności – bardzo ważne dla nas, ludzi, którzy z natury jesteśmy istotami społecznymi – mówi ekspertka z LUX MED.
Psychologowie podkreślają, że oglądanie seriali medycznych pobudza zarówno emocje, jak i ciekawość poznawczą. Działają na wyobraźnię, uczą empatii i pozwalają przyjrzeć się pracy medyków od kulis – choć często w mocno podkolorowanej wersji. Dla wielu widzów to sposób na emocjonalne przeżycie historii, które łączą dramat, nadzieję i triumf życia nad śmiercią – temat zawsze aktualny i poruszający.
Od scenariusza do rzeczywistości: doceniajmy prawdziwych medyków
Nasza fascynacja serialami medycznymi może być też okazją do większego docenienia pracy prawdziwych medyków. Choć na ekranie wszystko wygląda spektakularnie i często niemal bezbłędnie, rzeczywistość szpitalna jest o wiele bardziej wymagająca. Za każdą udaną operacją czy szybką decyzją w nagłej sytuacji stoją lata nauki, stres i ogromna odpowiedzialność.
Jeśli więc podziwiamy bohaterów takich jak Jakub Burski czy Doug Ross za ich odwagę i opanowanie, warto pamiętać, że podobne historie dzieją się każdego dnia w prawdziwych szpitalach – z udziałem lekarzy, pielęgniarek i ratowników, którzy walczą o ludzkie życie naprawdę, nie tylko według napisanego scenariusza.











