Psychiczna homeostaza, czyli iluzja „świętego spokoju”
Ludzka psychika działa w sposób, który z pozoru wydaje się nielogiczny – unikamy tego, co mogłoby zakłócić nasz emocjonalny spokój, nawet jeśli to coś mogłoby nas uratować. dr n.med. Mariola Kosowicz, psycholog kliniczny w Narodowym Instytucie Onkologii
w Warszawie tłumaczy to jako dążenie do homeostazy psychicznej, czyli stanu wewnętrznej równowagi. W praktyce oznacza to, że jeśli myśl o kolonoskopii wzbudza
w nas niepokój, stres lub lęk – nasz umysł zrobi wszystko, by odsunąć ją na bok. To dlatego często powtarzamy sobie: „jeszcze zdążę”, „na razie czuję się dobrze”, „może kiedyś”. Ten mechanizm daje nam złudzenie kontroli i spokoju, ale działa tylko na krótką metę.
W dłuższej perspektywie może prowadzić do tragedii.
Mózg nie widzi faktów. Widzi zagrożenia
Kolonoskopia to jedno z najskuteczniejszych badań przesiewowych – może uratować życie, wykrywając raka jelita grubego na wczesnym etapie. A jednak statystyki nie pozostawiają złudzeń: Polacy wciąż unikają tego badania. Dlaczego? Czy naprawdę boimy się samego zabiegu? – Nie. Boimy się tego, co możemy usłyszeć – wyjaśnia dr n.med. Mariola Kosowicz. – Nasz mózg nie rejestruje faktów w sposób neutralny. Każdą informację od razu ocenia pod kątem przetrwania. Jeśli coś może zaburzyć nasze poczucie bezpieczeństwa, natychmiast aktywują się mechanizmy obronne, m. in. wypieranie, zaprzeczanie – dodaje.
Choć lubimy myśleć o sobie jako o istotach racjonalnych, nasz mózg rzadko działa jak komputer. Informacje o potencjalnych zagrożeniach – takich jak ryzyko choroby – nie są przez nas odbierane w sposób obiektywny. Zamiast tego natychmiast uruchamiają się emocje, a cała percepcja zostaje podporządkowana jednemu pytaniu: „Czy to zagraża mojemu bezpieczeństwu?”. Jeśli odpowiedź brzmi „tak” – mózg zawęża pole uwagi, włącza tryb przetrwania i odcina się od bodźca. W efekcie unikamy badań nie dlatego, że nie wiemy, iż są ważne, ale dlatego, że informacja o chorobie mogłaby zaburzyć nasz psychiczny balans. To kolejny przykład, jak subtelne mechanizmy emocjonalne mogą przesłaniać czysty rozsądek.

„Nie jestem w grupie ryzyka” – czyli jak myślimy życzeniowo
Wielu ludzi rezygnuje z badań, tłumacząc, że nie mają historii nowotworów w rodzinie lub nie odczuwają żadnych objawów. Ale te przekonania to przykład tzw. myślenia życzeniowego – jednej z form psychologicznej obrony. – Wolimy wierzyć, że nas to nie dotyczy. To wygodne, ale niestety nieprawdziwe. Takie myślenie zamyka nas na wiedzę
i działania, które mogłyby nas ochronić – podkreśla dr Kosowicz. Psychologia zna ten mechanizm od dawna. To trwałość przekonań – tendencja do zauważania tylko tych informacji, które potwierdzają nasze przekonania, i ignorowania wszystkiego, co im przeczy. – Nasz mózg kocha chodzenie na skróty. To dlatego tak często ulegamy błędom poznawczym – mówi ekspertka. – Zamiast kierować się faktami, opieramy się na „wydaje mi się”, „słyszałem, że”, „znajomy mówił”… To nieświadome uproszczenia, które
w sytuacjach stresu są jeszcze silniejsze. W obliczu lęku uruchamiają się też tzw. mechanizmy obronne: wyparcie („to mnie nie dotyczy”), zaprzeczenie („jestem zdrowy”), racjonalizacja („wszyscy kiedyś umrą”), a nawet projekcja („lekarze i tak nic nie robią”).
Co ciekawe, niektórzy tłumaczą się „brakiem czasu” lub „niewygodą przygotowania do badania”. – To zasłony dymne. Za tymi argumentami kryje się dużo głębszy lęk – tłumaczy dr Mariola Kosowicz. – Wstyd, strach przed utratą kontroli, a przede wszystkim przed konfrontacją z trudną prawdą.
Kiedy w naszym wnętrzu pojawia się napięcie, niepokój, wstyd czy lęk związany z jakimś działaniem – w tym przypadku z wykonaniem badania profilaktycznego – nasza psychika nie pozostaje bierna. Naturalnym mechanizmem obronnym staje się poszukiwanie „winnego na zewnątrz”. To sposób na to, by nie musieć konfrontować się z własnym strachem, ale jednocześnie zachować poczucie, że mamy rację. Zaczynamy więc budować pozornie logiczną narrację: „nie zrobiłem badania, bo nie da się zapisać”, „bo nie mam czasu”, „bo lekarze mnie zniechęcają”, „bo mam teraz ważniejsze sprawy”.
W psychologii ten mechanizm nazywany jest racjonalizacją – to subtelna forma uniku, która pozwala zrzucić odpowiedzialność z siebie na otoczenie. – Zamiast powiedzieć sobie: „boję się”, „nie jestem gotowy zmierzyć się z wynikiem”, „obawiam się bólu czy wstydu” – zaczynamy tworzyć listę przeszkód, które stoją nam rzekomo na drodze – tłumaczy dr Mariola Kosowicz. – To całkowicie ludzka reakcja, ale bardzo niebezpieczna, jeśli trwa zbyt długo. Bo wtedy zamieniamy realne działanie na przekonanie, że i tak nic nie da się zrobić. Zrzucając odpowiedzialność na innych, chwilowo chronimy siebie, ale w dłuższej perspektywie możemy stracić znacznie więcej – zdrowie, poczucie bezpieczeństwa, a czasem nawet życie. Dlatego tak ważne jest, aby rozpoznać nieadaptacyjne przekonania i spróbować racjonalnie spojrzeć na sytuacje i nie czekać, że przestaniemy się obawiać badania. Jest czymś zupełnie naturalnym, że wszystkie badania w kierunku wykluczenia raka wzbudzają niepokój i to się pewnie nie zmieni, ale nie jest to powód żeby bezrefleksyjnie słuchać swojej głowy. Bo najtrudniejszy krok to ten pierwszy – przyznanie, że to nie system, nie brak czasu, nie lekarz tylko nasz własny strach nas zatrzymuje – dodaje dr Kosowicz.
Edukacja nie wystarczy. Potrzebujemy rozmowy
Mimo rosnącej liczby kampanii profilaktycznych i lepszej dostępności badań, poziom zgłaszalności na kolonoskopię w Polsce wciąż jest dramatycznie niski. Dlaczego? – Bo edukacja to za mało – odpowiada dr Kosowicz. – Można ludzi zasypać faktami, ale jeśli nie są gotowi je przyjąć, nic się nie zmieni. Częściowo winne jest poznawcze uprzedzenie, które może się włączyć, kiedy ludzie napotykają na informacje, które są sprzeczne z ich przekonaniami. Nie można też pominąć faktu, że na nasze postawy życiowe ma wpływa wychowanie, społeczne wzorce zachowań, ale również cechy, np. sztywności poznawczej. Osoby sztywne poznawczo charakteryzują się korzystaniem ze starych, sprawdzonych nawyków i mają trudność z przyjęciem innego punktu widzenia. Dlatego na wielu ludzi nie działają naciski zewnętrzne. Stajemy się bardziej skuteczni kiedy mamy poczucie, że sami dokonujemy wyboru.
Zamiast „muszę” – „chcę”. Zamiast strachu – świadomość
Wielu z nas – często zupełnie nieświadomie – buduje wokół siebie symboliczny mur
z przekonań: „nie da się”, „muszę”, „nie mogę”, „to mnie nie dotyczy”. To mur utkany
z obaw, wyparcia i automatycznych reakcji obronnych, które mają nas chronić przed trudnymi emocjami, ale w rzeczywistości trzymają nas z dala od profilaktyki, a tym samym – od zdrowia i wewnętrznego spokoju. Tkwimy za tym murem, patrząc na innych, którzy działają, badają się, dbają o siebie, i myślimy: „im jest łatwiej”, „oni się nie boją”. Ale to nieprawda. Różnica polega na tym, że oni zdecydowali się ten mur rozebrać.
– Każdy z nas zna kogoś, kto „nic nie czuł, a potem było za późno”. To zdanie pojawia się zbyt często, a mimo to wciąż myślimy, że to nas nie dotyczy – mówi dr Mariola Kosowicz, psycholożka i terapeutka. – Dopóki naprawdę nie poczujemy, że zagrożenie może być blisko, dopóki nie dopuścimy do siebie tej myśli – nie ruszymy z miejsca. I właśnie dlatego warto się zatrzymać i zadać sobie bardzo szczere pytanie: co mnie tak naprawdę powstrzymuje? Czy to naprawdę brak czasu? Czy może lęk, że coś wyjdzie? Strach przed zmianą? A może brak rzetelnej wiedzy.
To moment, w którym warto spojrzeć na siebie z większą czułością, ale
i odpowiedzialnością. Bo wybór między „muszę” a „chcę” to coś więcej niż gra słów – to różnica między wewnętrznym przymusem a prawdziwą decyzją o trosce o siebie. A kiedy świadomość zastępuje strach, pojawia się przestrzeń na działanie. Działanie, które ratuje życie.
Profilaktyka nie boli. Ignorancja – tak.
Nie musisz robić wszystkiego od razu. Zacznij od rozmowy z lekarzem, zapytaj o test FIT – prostsze, domowe badanie, które może być pierwszym krokiem. Ale zrób ten krok. Nie dlatego, że „musisz”. Tylko dlatego, że chcesz żyć długo i zdrowo.
A w takim świadomym podejściu do własnego zdrowia niezwykle ważne jest nie tylko wykonywanie badań, ale także edukacja, budowanie świadomości i przełamywanie zakorzenionych stereotypów. Bo zdrowie to nie tylko ciało – to także emocje, przekonania i nawyki myślowe, które często sabotują nasze racjonalne decyzje. Dlatego tak istotne jest, by mówić również o psychologicznych barierach, które powstrzymują nas przed profilaktyką – takich jak lęk, wyparcie, racjonalizacja czy wstyd.
Właśnie na te elementy zwraca uwagę ogólnopolska kampania „Servier - Wyłącz Raka”, organizowana przez firmę Servier Polska, której tegoroczna edycja – pod hasłem „Wejdź w to głębiej” – koncentruje się na nowotworze jelita grubego. To kampania, która nie tylko edukuje, ale i uczy zrozumienia własnych emocji, pokazując, że kolonoskopia to nie tabu, lecz badanie ratujące życia. Więcej informacji na stronie www.wylaczraka.pl.
