Spis treści
Pierwszy rodzimy przypadek gorączki Zachodniego Nilu w Polsce?
W Polsce doszło prawdopodobnie do pierwszego zakażenia wirusem gorączki Zachodniego Nilu. O pojawieniu się patogenu w kraju informowaliśmy w sierpniu, gdy stał się przyczyną pomoru wśród ptaków krukowatych w Warszawie i okolicach.
[cyt]– W tej chwili jesteśmy jeszcze w trakcie gromadzenia szczegółowych informacji, ale wszystko wskazuje na to, że mamy do czynienia z pierwszym potwierdzonym rodzimym przypadkiem choroby Zachodniego Nilu – powiedział główny inspektor sanitarny Paweł Grzesiowski w Programie I Polskiego Radia.
Jak dodał szef GIS, zakażony jest osobą dorosłą i nie wyjeżdżał na tereny tropikalne. Jest więc bardzo możliwe, że zakaził się w Polsce od komara, który wcześniej pił krew chorego ptaka.
Czy wirus Zachodniego Nilu jest groźny?
W przypadku ok. 80 proc. ludzi zakażenie wirusem Zachodniego Nilu ma przebieg bezobjawowy, co nie oznacza, że jest on niegroźny. Objawy występują tylko u ok. co piątego zakażonego pacjenta, a w populacji – u jednego na ok. 150 zakażonych. Choroba przebiega pod postacią neuroinfekcji z zajęciem centralnego układu nerwowego, mogą rozwinąć się niebezpieczne zapalenie mózgu i opon mózgowych. Ta postać zakażenia powoduje zgon u ok. 10 proc. chorych.
Wirus gorączki Zachodniego Nilu nie przenosi się między ludźmi. Nie można zakazić się przez kaszel, kichanie, dotyk. Główną rolę w przenoszeniu wirusa odgrywają komary, choć przenoszą go też meszki, rzadko kleszcze. Głównym siedliskiem wirusa są ptaki.
Od czasu, gdy badania martwych wron siwych wykazały obecność wirusa Zachodniego Nilu w Warszawie, pojawienie się patogenu wśród ludzi było jedynie kwestią czasu, zwłaszcza że z chorobą mierzy się obecnie wiele krajów w Europie.
Źródło: