Natalka z Andrychowa pod ECMO trafiła za późno? LPR odmówiło transportu, bo były złe warunki pogodowe. Są wstępne wyniki sekcji zwłok

Małgorzata Gleń
Wideo
od 12 lat
14-letnia Natalka z Andrychowa, która zmarła na wskutek wychłodzenia 29 listopada w szpitalu w Krakowie, do szpitala w Wadowicach trafiła z temperaturą 20,5 st. Celsjusza. Tu podjęto próbę ogrzania jej i wysłania do Krakowa, gdzie powinna być podłączona pod aparaturę ECMO, która ogrzewa ciało. Wtedy pojawił się problem z transportem. LPR odmówiło, ze względu na złe warunki pogodowe. Dziewczynkę trzeba było transportować karetką pogotowia. Dzisiaj przeprowadzono sekcję zwłok. Są już wstępne wyniki.

Spis treści

Natalka została odnaleziona niedaleko sklepu Aldi w Andrychowie w stanie skrajnego wychłodzenia. Zanim została zabrana przez pogotowie ratunkowe do szpitala, została przeniesiona do sklepu, gdzie rozpoczęła się walka o jej życie.

Pytaniem na które najtrudniej znaleźć odpowiedź jest, dlaczego nikt jej wcześniej nie udzielił pomocy. Na śniegu mogła leżeć kilka godzin. Było to w centrum miasta, przy głównej drodze i wielu sklepach...

W Aldi obłożyli dziewczynkę kocami i kurtkami

Sklep Aldi podkreśla, że miejsce, w którym znaleziono dziewczynkę, znajduje się poza jego terenem. Pracownicy nie wiedzieli o tym, że trwają poszukiwania Natalki. Gdy została odnaleziona, została przyniesiona do sklepu. Tam próbowano ją ogrzać okładając kocami i kurtkami. Reanimowano dziewczynkę. "Na miejscu wśród naszych klientów znajdowała się pielęgniarka, która udzieliła niezwłocznie pomocy. Kierowniczka sklepu dzwoniła powtórnie po pogotowie, aby przyspieszyć akcję ratunkową" — informuje biuro prasowe sklepu.

Karetka zabrała dziewczynkę do szpitala w Wadowicach

- Trafiła do nas ze skrajnie niską temperaturą. Miała 20,5 stopnia Celsjusza i zatrzymaniem krążenia - mówi Krzysztof Harpula, dyr. ds. medycznych Szpitala Powiatowego w Wadowicach.

Postanowiono o transporcie dziecka do Krakowa, gdzie mogła być podłączona do szpitala dziecięcego w Krakowie - Prokocimiu, gdzie mogła być podłączona do aparatury ECMO, gdzie była już wdrożona procedura. Czekały urządzenia i zespół lekarzy.

Co to jest ECMO

Na terenie województwa małopolskiego funkcjonuje jedyne w Polsce Centrum Leczenia Hipotermii Głębokiej gotowe do działania całą dobę. Wykorzystuje aparaturę ECMO – sztuczne płucoserce. W przypadku osób bardzo wychłodzonych z pomocą tego urządzenia pozaustrojowo ogrzewa się krew pacjenta i wprowadza do organizmu, co daje szansę przeżycia nawet przy dużych spadkach temperatury ciała. ECMO podnosi temperaturę o 6-9°C w ciągu godziny. Metodami konwencjonalnymi w tym samym czasie można ogrzać ciało najwyżej o 1-2°C.
Dzięki tej procedurze kilka lat temu udało się uratować skrajnie wychłodzonego dwuletniego Adasia. TUTAJ
Oraz panią Kasię uratowaną z lawiny. PRZECZYTAJ

Jechała do Krakowa karetką

- Lotnicze Pogotowie Ratunkowe odmówiło transportu ze względu na złe warunki pogodowe - informuje Krzysztof Harpula. Dziewczynkę wieziono więc karetką, co bardzo wydłużyło transport.

Pod ECMO została podłączona ok. godz. 18.

Natalka zasłabła. Dzwoniła do taty, że nie wie, gdzie jest

Do zdarzenia doszło we wtorek, 28 listopada w Andrychowie (pow. wadowicki). Rano Natalka miała jechać do szkoły, do pobliskich Kęt (pow. oświęcimski). Po drodze źle się poczuła. Zadzwoniła do taty, mówiąc, że nie wie gdzie jest. Potem już nie odbierała telefonu. Rodzina zaczęła jej szukać. Zgłosiła zaginięcie na policji.

Jak się okazało dziewczynka zasłabła na ruchliwym terenie, przy banerze pomiędzy centrum handlowym a drogą krajową nr 52. Nikt się nią nie przez pięć godzin. Odnalazł ją pan Rafał - przyjaciel rodziny. Mężczyzna opowiadał o tych wydarzeniach w czwartek wieczorem, gdy TVN kręcił program "Uwaga".

"Zaparkowałem na parkingu przy sklepie Aldi, wysiadłem z samochodu, rozejrzałem się. Zauważyłem przyczepę z reklamą, mówię: „zajrzę”. Kiedy tam dochodziłem, to zobaczyłem najpierw coś czarnego, myślałem, że to kawałek folii. Jak podszedłem bliżej, zobaczyłem twarz dziewczynki. Tragiczny widok. Zacząłem ją podnosić z trawnika, w międzyczasie dobiegł ojciec. Przenieśliśmy ją do sklepu, do ciepłego, poprosiłem, żeby dzwonili na 112. Karetka dość długo nie przyjeżdżała, później ekspedientka dzwoniła jeszcze raz. Natalia cały czas była nieprzytomna, nie wyczuwałem pulsu, nie wyczuwałem oddechu" - relacjonował pan Rafał w programie.

Przez cały czas, gdy dziewczyna nie otrzymała pomocy, była widziana przez wiele osób, które przemieszczały się pomiędzy sklepami. Poinformował o tym w rozmowie z TVN-em jeden z mężczyzn, który widział dziewczynę około godz. 8 rano.

Jak wyznał, nie był w stanie się zatrzymać i pomóc 14-latce, która najpierw stała, ale z czasem zaczęła kucać. Mężczyzna, wraz z żoną i dzieckiem, spieszył się do szpitala.

"Jechaliśmy do Cieszyna, chcieliśmy zdążyć na wizytę o 10. Ale śnieżyca była, samochód za samochodem jechał, bo droga była zasypana praktycznie cała" - wyznał w rozmowie.

Natalia zmarła 29 listopada, około 17 w szpitalu w Krakowie - Prokocimiu

- Niestety, dziewczynka była tak wychłodzona, że nie udało się uratować jej życia. Przez dobę była utrzymywana pod ECMO, ale w środę o godz. 17.00 został stwierdzony zgon – informuje Katarzyna Pokorna-Hryniszyn, rzeczniczka szpitala w Krakowie Prokocimiu.

Prokuratura w Krakowie prowadzi śledztwo. Wstępne wyniki sekcji zwłok

Sprawą wyjaśnienia okoliczności śmierci dziewczynki zajęła się prokuratura w Wadowicach, ale przejęła je Prokuratura Okręgowa w Krakowie. W czwartek wszczęto formalne śledztwo, które jest prowadzone pod kątem przestępstwa z artykułu 155 Kodeksu karnego o nieumyślnym spowodowaniu śmierci. Będzie sprawdzane m.in. postępowanie policji, bo zwlekano z rozpoczęciem poszukiwań. Zgłoszenie ojca, o tym, że nie może odnaleźć córki zakwalifikowano jako zaginięcie rodzinne, czyli jako ucieczkę z domu a nie zagrożenie życia. Przez to poszukiwania szły zbyt wolno.

Dzisiaj odbyła się sekcja zwłok nastolatki. Wstępnie ustalono, że śmierć mózgowa była spowodowana masywnym krwotokiem i obrzękiem mózgu. Zostaną powołani biegli, którzy będą wyjaśniać, co było przyczyna obrzęku mózgu i krwotoki. Przyczyny mogą być różne.

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze 7

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

K
Kazimierz
Sprawdzić wszystkie przejeżdżające w tym czasie patrole policji i SM. I każdej załodze postawić zarzuty nieudzielenia pomocy w konsekwencji prowadzący do śmierci dziecka.

No i potem panów policmajstrów do ciupy.

Ale by się osadzeni ucieszyli
s
sadas
"14-letnia Natalka z Andrychowa, która zmarła na wskutek wychłodzenia " - nie powielajcie tego klamstwa, tylko podajcie fakty
H
Hamlet
W pół godziny po zgłoszeniu zaginięcia na policję dziewczynka powinna być już odnaleziona po sygnale GPS z telefonu. Ale jakiś ch miał na to wy.... A koleś który ją niby widział, że zasłabła nie mógł zadzwonić ze szpitala??? Czy po prostu gwiazdorzy w TV???
a
antyPiS
W komendzie policji wszczęto dochodzenie, dlaczego ojca dziewczynki posłano na drzewo a teraz rzeczniczka kluczy i podaje bzdury. Co wykaże dochodzenie? Czy odpowie, ilu jest funkcjonariuszy na komendzie? Jaka jest relacja służby do odpoczynku? Czy odbywają się szkolenia, spotkania z psychologami? Jeżeli okaże się, że są braki kadrowe, ludzie są przemęczeni, mają za dużo obowiązków, są wypaleni zawodowo a następców nie ma - to tego w raporcie żadna komisja nie napisze. Wyrzucą ze służby pechowca, który miał operacyjnego i zaniedbał procedur. Dziewczynka dostała wylewu krwi do mózgu i właściwie już nie żyła. Ale namierzenie jej telefonu powinno zająć pół godziny a nie cztery.
m
milicjant
wszystko jedno- W KAZDYM RAZIE- KOMPROMITACJA!
z
zb
Już to co powiedział ten co ją znalazł pokazuje, że przez przypadek nikt na nią nie mógł trafić bo była w takim miejscu gdzie ledwo co było widać. Ciągle nie rozumiem jak ona zadzwoniła do domu, a nie była wstanie zadzwonić na 112.
A
Aleks
a ja, nie wiem czemu, od dzieciństwa, cierpię na lęki przed lekarzem... ...w pierwszej klasie, cały tydzień ukrywałem się przed nim, choć to były tylko badania wstępne.. w końcu mnie dorwali...ale darmo nie było...gryzłem, kopałem i próbowałem się wyrwać.. ...wtedy jeszcze, w szkołach, byli lekarze, dentyści, higienistki.. ...dziś, odpuścili by mi..
Wróć na stronazdrowia.pl Strona Zdrowia