Spis treści
Proste i bezbolesne testowanie
Jak mówią naukowcy z Politechniki Gdańskiej skonstruowane przez nich urządzenie wykrywające wstępne zakażenie wirusem SARS-CoV-2 jest proste w obsłudze, a samo badanie trwa dosłownie chwilę. Pacjent za pomocą jednorazowego ustnika dmucha do pojemnika, następnie urządzenie zasysa wpuszczone powietrze do komory z czujnikami i rozpoczyna analizę. Wynik badania uzyskiwany jest w ciągu ok. 10 minut.
– Jest to jednak czas nadmiarowy. Podczas badań nad urządzeniem chcieliśmy, żeby wszystkie czujniki pomiarowe miały większą rezerwę czasu, niż jest to wymagane, na ustabilizowanie się warunków pracy. Szacujemy, że ten czas mógłby być krótszy, na poziomie jednej minuty – mówi dr inż. Andrzej Kwiatkowski z Katedry Metrologii i Optoelektroniki.
Dowiedz się więcej:
Testują szybko, ale niedokładnie
Nowa metoda testowania ma być z założenia szybsza i przyjemniejsza niż wymaz pobierany z nosogardzieli, a jej koszt szacowany jest na symboliczną złotówkę. Nie jest jednak wolna od wad – jak przyznają naukowcy, nie jest tak dokładna, jak stosowane obecnie testy.
– Dlatego sprawdzi się jako metoda skriningowa, czyli taka, która pozwala na wstępne wykrycie zakażenia i zalecenie dokładnego badania – podkreśla prof. Janusz Smulko, kierownik Katedry Metrologii i Optoelektroniki na Wydziale Elektroniki, Telekomunikacji i Informatyki PG. – Nie wykrywamy RNA wirusa, ale skutki jego działania w postaci uwalnianej z płuc mieszaniny lotnych związków organicznych (z ang. Volatile Organic Compounds – VOC), które powstają w wyniku zaburzonego metabolizmu spowodowanego przez infekcję. Tego typu systemy mogą być pomocne, szczególnie przy dalszym rozwoju pandemii, gdy przewiduje się, że choroba COVID-19 będzie miała charakter choroby sezonowej, a wczesne wykrycie pozwoli stosować odpowiednie leki, nie dopuszczając do postępu choroby i rozwoju groźnych powikłań – tłumaczy.
Niedrogie i ogólnodostępne urządzenia
Urządzenie zaprojektowanie przez gdańskich naukowców bazuje na czujnikach niewielkich rozmiarów, zasilane jest z sieci, ale można je także ładować np. z samochodu czy baterią oraz korzystać z bezprzewodowej transmisji danych.
– Naszą ideą było przygotowanie czujników, które może nie są tak selektywne, ale są za to powszechnie dostępne i jednocześnie pobierają mniej energii, po to, by urządzenia można było instalować w wielu miejscach, także w krajach, gdzie ze względu na koszty nie ma możliwości prowadzenia szerokiej diagnostyki COVID-19 – mówi prof. Janusz Smulko.
Dzięki zastosowaniu takich rozwiązań urządzenie może być wykorzystywane jako wstępny i łatwy sposób wykonywania testów przesiewowych na skalę masową np. na lotniskach, w restauracjach czy szkołach lub dużych zakładach pracy.
Obecnie wynalazek testują lekarze Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, pracujący w Uniwersyteckim Centrum Medycyny Morskiej i Tropikalnej w Gdyni. Urządzanie używane jest w szpitalu do wykonywania pomiarów. Lekarze pracują nad końcowymi analizami wyników i dalszymi modyfikacjami urządzenia.
Jak podaje Politechnika Gdańska podobne urządzenie już wstępnie zatwierdzono do użycia wśród podróżnych w Singapurze oraz wykorzystywano w Holandii do testowania pracowników portowych.
Źródło: Szybka diagnostyka przesiewowa COVID-19 Politechnika Gdańska