Spis treści
Najgorsze sanatoria w Polsce: kuracjusze dzielą się mrożącymi krew w żyłach wspomnieniami z turnusów
Zaczyna się sezon na przeziębienia, więc pora wzmocnić zdrowie. Jesienią i zimą Polki i Polacy spędzają turnusy w sanatoriach niemal równie chętnie, co latem. Z kąpieli słonecznych może nic nie będzie, ale dobra baza zabiegowa, profesjonalna obsługa i wygodne pokoje to atuty polskich sanatoriów, z których można korzystać przez cały rok.

W Polsce mamy szeroki wybór miejscowości uzdrowiskowych i sanatoriów, z których możemy korzystać prywatnie lub w ramach pobytu finansowanego przez NFZ.
Polacy na ogół są zadowoleni ze swoich turnusów, wracają z nich wzmocnieni i przywożą dobre wspomnienia, a nawet nowe znajomości. Niestety, nie wszystkie pobyty w sanatoriach są udane. Reklamy nie zawsze odpowiadają rzeczywistości, o czym świadczą recenzje wystawiane sanatoriom przez kuracjuszy.
Każde popularniejsze polskie sanatorium ma tysiące recenzji w Google, pisanych przez pacjentów z ich własnej inicjatywy i bez żadnych nacisków z zewnątrz. Opinie w Google są więc dobrym źródłem informacji o tym, jak naprawdę wygląda turnus w danym sanatorium, jego baza zabiegowa, czystość pokoi i jakość posiłków.
Dziś przedstawiam opinie kuracjuszy o najgorszych polskich sanatoriach. Niech historie opowiedziane przez pacjentów posłużą ci za przestrogę, by przed wybraniem miejsca na pobyt leczniczy pilnie sprawdzić, co o danym sanatorium piszą jego poprzedni goście.
Poniżej cytuję fragmenty prawdziwych, aktualnych recenzji trzech polskich sanatoriów (na Mazowszu, Śląsku i w Małopolsce), napisane prze pacjentów, których pobyt w tych ośrodkach z różnych przyczyn rozczarował. Niektóre z ich wspomnień mrożą krew w żyłach!
„Dwukrotnie nazwano mnie bezczelnym”. Tak wyglądają turnusy w najgorszych polskich sanatoriach
Z negatywnych opinii pacjentów o sanatoriach wyłania się dość spójny obraz tego, co najbardziej przeszkadza Polakom w czasie turnusów. Poniżej przytaczam cytaty z recenzji Google, podzielone na kategorie tematyczne.
Brak informacji, chaos organizacyjny, niemiła obsługa
Nikt nie lubi przyjeżdżać do sanatorium, w którym nie ma jasnego rozkładu dnia ani zabiegów, nie wiadomo, kto jest lekarzem prowadzącym ani jak trafić do sali zabiegowej. Chaos organizacyjny w recenzjach kuracjuszy często łączy się ze złym wrażeniem robionym przez obsługę, która najwyraźniej nie lubi swojej pracy ani pacjentów. Pani Ewa w swojej recenzji jednego ze śląskich uzdrowisk podsumowuje:
- Obsługa nieuprzejma, kuracjuszy traktuje się jak zło konieczne.
Zaniedbane budynki i niewygodne pokoje
Skoro turnusy trwają po trzy tygodnie, można by pomyśleć, że komfortowe pokoje to podstawa. Niestety, nie wszędzie tak jest. Zaniedbany, duszny i brudny pokój może zepsuć pobyt w sanatorium z nawet najlepszą ofertą zabiegów.
Pani Emilia tak opisuje swoje wrażenia z kwaterunku w jednym z sanatoriów na Śląsku:
- Nawet najbardziej zapaleni stali bywalcy sanatoriów na NFZ poczują się jak w escape roomie bez wyjścia. Komfort i odpoczynek? Zapomnijcie, tu króluje „piwniczny urok” i wyczerpujący kontakt z aroganckim personelem. (…) Pokój w piwnicy dla czterech osób z zaklejonymi folią oknami, przedstawiony przez recepcjonistkę jako – uwaga – „przestronny z dużymi oknami”.
Pan Jerzy został upchnięty w pokoju zupełnie nieprzystosowanym do wymagań pacjentów:
- Co do pokoju, można dużo powiedzieć w skrócie: zero prywatności (brak firanek, zasłon czy również rolet). W czasie pobytu pielęgniarki i sprzątaczki wchodzą do pokoju jak do siebie. Nie ma wieszaków ani półek nad łóżkami. Łazienka nie posiadała półek na kosmetyki. Ręczniki papierowe nie zostały uzupełnione (albo w ogóle brak, albo są wydawane przy następnym turnusie). Parking płatny 280 zł bez gwarancji zaparkowania na tym samym miejscu.
Pan Jacek zauważył, że krótko po remoncie sanatorium znowu wymaga remontu:
- Budynek niby po remoncie, a podczas mojego pobytu remontowano zgrzybiałe i odpadające tapety w łazienkach.
Miał rację, co potwierdza w swojej recenzji pani Iwona:
- Zostaliśmy z mężem zakwaterowani w pokoju z grzybem i pleśnią w łazience. Mimo zgłaszania problemu do recepcji, nie reagowano na nasze prośby zmiany pokoju. Na trzeci tydzień pobytu dostaliśmy wreszcie inny i informacje, że pokój 211 jest przeznaczony do remontu, po czym... zakwaterowano tam kolejnych kuracjuszy!
Utrudnione docieranie na zabiegi
Wielu pacjentów skarży się na układ przestrzenny sanatoriów, wymagający dalekich wędrówek na zabiegi, często połączonych z pokonywaniem stromych schodów. Niektóre sanatoria w ogóle nie oferują zabiegów na miejscu i kuracjusze muszą nabiegać się po mieście, by dotrzeć na wszystkie zaplanowane na dany dzień terapie.
Pan Jacek tak pisze o pewnym sanatorium w Małopolsce:
- Trudne dojście. Końcówka kończy się stromym podejściem. Każdy ma mokre plecy po wejściu do sanatorium. Centrum jest oddalone o 20 min. drogi. Między zabiegami trudno jest zaplanować wyjście na spacer. W jedną stronę 20 min., powrót 20, razem 40 straconych min. Do nowej pijalni 40 min., czyli tracisz 80 min. Masakra.
Pan Mateusz krytykuje organizację zabiegów w jednym z uzdrowisk na Śląsku:
- Całkowity brak własnej bazy zabiegowej. Na zabiegi za każdym razem w ciągu dnia trzeba się przemieścić po całkiem sporych schodach do sąsiednich ośrodków, a tam tłok i typowa masówka, więc nic dziwnego, że COVID się szerzy. (…) Raczej nie chciałbym tam już wrócić.
Pan Jerzy także wspomina o schodach:
- Brak zabiegów na miejscu. Mając schorowane kolana musiałem chodzić po schodach 350 m kilka razy dziennie, za każdym razem jest 150 schodów.
Pan Józef musiał wspinać się po schodach w letnim upale:
- Baza zabiegowa rozproszona po całym terenie, dojście krętymi alejkami po schodkach to problem dla osób starszych i z problemami w poruszaniu. Zabiegi w sporym rozbiciu godzinowym, więc kilka razy schodami góra dół w 30 stopniach upału.
Pospieszne, skracane zabiegi, naruszanie norm sanitarnych
W kiepskich sanatoriach także same zabiegi są przeprowadzane byle jak, często w pośpiechu i jeszcze skracane, by można było obsłużyć wszystkich tłoczących się w kolejce pacjentów. Szczególnie razi, gdy na salach zabiegowych nie przestrzega się zasad higieny. Pan Józef opisał to wstrząsająco:
- Na salach zabiegowych, gimnastycznych i w SPA brak dystrybutorów z wodą, zaduch i ukrop. Niezachowane podstawowe zasady higieniczne, nie dezynfekuje się leżanek zabiegowych, materacy, przyrządów do ćwiczeń fizycznych. Najgorzej w SPA: na łóżko do mechanicznego masażu wodnego kuracjusz kładzie się w sos własny poprzednika. Na wyraźne moje żądania dezynfekcji we wszystkich gabinetach odmowa dezynfekcji i odpowiedź, że jak odmówię zabiegu, to zostanę obciążony jego kosztem, a dwukrotnie w ciągu pięciu dni nazwano mnie bezczelnym.
Marne jedzenie i brak przystosowania do indywidualnych potrzeb dietetycznych pacjentów
Oczywiście każdy kuracjusz musi też jeść. Zdrowe jedzenie to najlepszy lek, więc nic dziwnego, że pacjenci są oburzeni, gdy sanatoryjna kuchnia jest nie tylko niesmaczna, ale wręcz szkodliwa dla osób ze szczególnymi wymaganiami żywieniowymi.
Pani Ewa narzeka:
- Jedzenie monotonne, brak zróżnicowanych diet, większość obiadów oparta na mięsie z kurczaka. Jako dietę lekkostrawną serwuje się tłustą kiełbasę i sałatki z majonezem.
Pan Mateusz nie mógł nawet rozpoznać, co dostawał na talerzu:
- Jedzenie słabe (dobrze, że wywieszany był jadłospis, bo często nie za bardzo było wiadomo co dostaje się do jedzenia).
Pani Iwona zwróciła uwagę, że w sanatorium niezbyt przejmowano się potrzebami cukrzyków:
- Wyżywienie średnie, wiadomo, to nie hotel, tylko pobyt na NFZ. Z głodu nikt nie umarł, bo sobie coś dokupił, natomiast rozgotowane ziemniaki i biały chleb udający razowy w diecie cukrzycowej należałoby zweryfikować. Indeks glikemiczny gotowanego ziemniaka 90. Kasza, która ma indeks około 30, była w menu trzy razy.
Zła jakość powietrza w sezonie grzewczym
W okresie grzewczym, zwłaszcza na południu Polski, jakość powietrza może gwałtownie spaść. Niestety, od tego problemu nie są wolne także miejscowości uzdrowiskowe. W jednej z recenzji małopolskiego uzdrowiska pacjent wspomina jednak o problemie z jakością powietrza, którego można było uniknąć, a jednak nikt się nim nie zainteresował. Pan Henryk pisze:
- Palarnia papierosów jest obok wejścia głównego, pod balkonami budynku. Smród papierosów unosi się do góry i wdziera się do pokoju, jeśli ktoś uchyli okno.
Brak aktywizacji pacjentów i sesji terapeutycznych
W wielu recenzjach złych sanatoriów pojawiają się skargi na nudę, brak angażowania pacjentów w zajęcia poza zabiegami, brak integracji i form terapii zajęciowej.
Sesje terapeutyczne są szczególnie zaniedbywane. Anonimowa internautka napisała bulwersujące wspomnienie z pobytu w sanatorium pod Warszawą, które okazało się raczej nieprzyjaznym szpitalem, nieprzygotowanym na przyjmowanie pacjentów wymagających opieki psychiatry:
- Kiedy trafiłam na miejsce, zabrano mi leki (lamitrin, inaczej stabilizatory nastroju), nie chciano mi ani mojej mamie udzielić informacji, z jakiego powodu. Z dnia na dzień było ze mną coraz gorzej, w końcówce drugiego tygodnia mój nastrój zmieniał się z godziny na godzinę. (…) Rozmowę z psychiatrą miałam jedną w trakcie dwóch tygodni. Po wyjściu moja pani psychiatra, która leczy mnie od ponad roku, musiała z powrotem przypisać mi moje leki.
Klienci komercyjni traktowani w uprzywilejowany sposób
W opiniach pacjentów o sanatoriach można nieraz wyczytać między wierszami, a czasem wprost, że kuracjusze płacący za turnus są traktowani lepiej od tych leczących się na NFZ. Widać to zwłaszcza przy opisach wyżywienia – klienci komercyjni mają pełne wyżywienia, a ci z NFZ muszą dojadać na mieście, bo marne sanatoryjne posiłki im nie wystarczają.
Pamiętaj, by przed wybraniem sanatorium na dłuższy turnus zawsze sprawdzić, jakie ma opinie w Google. Pisane przez poprzednich kuracjuszy recenzje to źródło subiektywnych informacji o rzeczywistej jakości zabiegów i obsługi.
Źródła: opinie Google, gov.pol






