- Palenie tytoniu to największe zagrożenie dla zdrowia, odpowiada za 8 milionów zgonów rocznie na świecie
- Zespół uzależnienia od tytoniu jest choroba przewlekłą
- Pomimo spadku ilości palących, liczba zgonów spowodowanych paleniem zacznie się obniżać dopiero po wielu latach
- Główny wpływ na tendencje używania tytoniu mają strategie rządowe związane z leczeniem uzależnień
To kluczowe wnioski z raportu „Palenie tytoniu – najważniejszy czynnik wpływający na zdrowie Polaków”.
Podczas Kongresu Wyzwań Zdrowotnych odbyła się debata na temat raportu, w której udział wzięli:
Profesor Halina Car, kierownik Zakładu Farmakologii Doświadczalnej uniwersytetu Medycznego w Białymstoku
Doktor Anna Depukat, kierownik Biura ds Narodowego Programu Ochrony Zdrowia Psychicznego Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie
Dominik Dziurda, prezes zarządu HTA Formedis
Doktor Michał Koźmin, kierownik Oddziału chorób wewnętrznych Szpitala Św Józefa w Mikołowie
Doktor Janusz Krupa, prezes zarządu Instytutu Człowieka Świadomego, specjalista medycyny rodzinnej, przychodnia lekarska ORLIK, Ośrodek Kształcenia Lekarzy Rodzinnych Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego w Warszawie.
Marek Kustosz, moderator debaty, prezes Fundacji „To się leczy”, redaktor naczelny Medicalpress.pl
Uczestnicy debaty zwracali uwagę najważniejsze czynniki ryzyka związanego z chorobami cywilizacyjnymi. Należą do nich: palenie tytoniu, nieprawidłowe ciśnienie krwi, przekroczenia wskaźnika BMI, ryzyka żywieniowe i przekroczone stężenie glukozy w osoczu.
Prof. Halina Car: raport wskazuje główne czynnik niekorzystnie wpływające na zdrowie Polaków. To używki, głównie palenie papierosów, siedzący tryb życia i styl żywienia. Brak świadomości zagrożeń powoduje, że Polacy nie korzystają z badań profilaktycznych.
Świat ma dużo sukcesów w walce z największym zagrożeniem. Szwecja ogłosiła się krajem bez dymu tytoniowego.
Aby taką deklarację złożyć, trzeba mieć mniej niż 5% osób palących papierosy. Osiągnięto to dzięki rygorystycznej polityce popartej intensywną edukacją społeczeństwa i alternatywą wobec palenia.
Kolejnym krajem jest Wielka Brytania, która bardzo mocno postawiła na edukację społeczeństwa. W niektórych tamtejszych szpitalach pojawiły się automaty ze sprzedażą certyfikowanych e-papierosów. Rząd brytyjski po bardzo wnikliwych analizach wykazał, że preparaty bezdymne zmniejszają ryzyko i szkodliwość nawet o 95%. Zaangażowano bardzo duże środki finansowe na coś, co nazywa się redukcją szkód, czyli przejście na mniej szkodliwe środki. Unika się w ten sposób nagłego odstawienia tytoniu i pozwala na łagodną redukcję następstw i chorób odtytoniowych. W efekcie doprowadzono do zdecydowanej poprawy zdrowia psychicznego i somatycznego.
Podobne przepisy redukujące szkody zamierzają wprowadzić Kanada, Nowa Zelandia, Czechy i Słowacja. Wszędzie tam najnowsza wiedza i zmiana sposobu myślenia przynoszą efekty. Oczywiście te metody są środkiem zastępczym dla osób, które nie potrafią wyjść z nałogu. Inną kwestią jest edukacja dzieci i młodzieży tak by nigdy nie zaczęły palić. To dwa różne nurty edukacyjne: edukacja o szkodliwości i edukacja o redukcji szkód.
Dr Michał Koźmin: tempo życia i stres powodują problemy z bezsennością, brak prawidłowej diety i aktywności fizycznej. Poważnym problemem są tzw. alkoholicy wysoko funkcjonujący. Każdego dnia sprzedaje się w Polsce 3 miliony „małpek”, z czego większość na stacjach benzynowych do godziny 10. Kolejny problem to brak dostępności do lekarzy, diagnostyki i konsultacji medycznej. Dane natomiast wskazują, że co trzeci Polak cierpi na co najmniej 2 przewlekłe choroby cywilizacyjne. Tymczasem zderzają się oni z systemem, w którym liczy się procedura, a nie pacjent. Ta procedura również determinuje sposób, w jaki diagnozowany i leczony jest pacjent. Profilaktyka nie opłaca się świadczeniodawcy. W efekcie mamy przepełnione poradnie lekarza rodzinnego, oddziały szpitalne, oddziały medycyny paliatywnej, hospicja i oddziały Intensywnej terapii. Mamy do czynienia z klęską humanitarną.
Dr Janusz Krupa: nie ma chorób cywilizacyjnych, są choroby stylu życia. Jeżeli jesteśmy świadomymi pacjentami, to prawdopodobnie wybierzemy właściwe rozwiązania. Zatem powinno się rozmawiać o tym, jak uniknąć kontaktu z lekarzem. Jeżeli nie zahamujemy dopływu ludzi do systemu, to ten system nigdy nie będzie wydolny. Zawsze będzie za mało lekarzy i za mało łóżek w szpitalach. System musi zadbać, by ludzie nie chorowali. To można zrobić tylko przez profilaktykę,a ta niestety w Polsce nie istnieje.
Nie ma systemu, który wychowywałby świadomego człowieka, począwszy od dobrych nawyków w domu, przez przedszkole, szkołę podstawową, średnią i dalej.
Koncentrujemy się tylko na medycynie naprawczej, a to od profilaktyki zależy czy zachorujemy, czy też zachowamy zdrowie.
W Polsce mamy ok. 8 milionów palących osób. Tymczasem antynikotynowe poradnie z lekarzem, psychologiem, dietetykiem, rehabilitantem, działają w Gdańsku, Krakowie i Warszawie. Łącznie 3. Brak informacji o telefonicznej poradni dla osób palących. Brak pomocy dla chcących wyjść z nałogu. Z powodu chorób odtytoniowych co roku umiera 70 tysięcy osób. To jedna z 3 epidemii. Pozostałe to nadwaga oraz otyłość i alkoholizm. Wszystkie wynikają ze stylu życia. Miejmy nadzieję, że profilaktyka w końcu zostanie dostrzeżona i że zajmiemy się tym profesjonalnie.
Dr Anna Depukat: konieczna jest rzetelna edukacja zdrowotna w różnych obszarach. Podobnie jak z nauką higieny od małego. Musimy uczyć zdrowych nawyków, unikania agresji czy niszczycielskich konsekwencji nałogów. Tymczasem edukacja zdrowotna leży.
Jeżeli w naszym społeczeństwie nie wprowadzi się odpowiedzialności za swoje zdrowie, samoopieki, nigdy nie naprawimy systemu. Aby edukacja przyniosła pożądane efekty, należy zacząć ją wcześnie a później powtarzać i poszerzać na każdym etapie rozwoju. Mamy wspaniałych ekspertów, ale szerzej przebijają się ciągle celebryci i pseudoautorytety, a nie rzetelna wiedza naukowa. Musimy odwrócić piramidę świadczeń, ale zacząć trzeba od piramidy potrzeb. Wzorem mogą być narzędzia wspierające zdrowie psychiczne i zmiany nawyków. Tak naprawdę niewiele potrzeba byśmy wykorzystali wiedzę i wdrożyli te rozwiązania z zakresu profilaktyki.
Wśród kobiet widać zmianę nastawienia. Zaczynają lepiej dbać o siebie i częściej korzystać z opieki ambulatoryjnej czy środowiskowej. Panowie niestety sięgają częściej po takie narzędzia redukowania stresu jak używki - tytoń, alkohol.
Dominik Dziurda: w grudniu zeszłego roku opublikowano rekomendacje metod, które mogą zostać włączone w programy profilaktyki zdrowotnej na poziomie samorządowym bądź jednostek świadczeniodawców. Wyznaczono dwa cele programów. Pierwszym jest zapobieganie wejściu w nałóg przez młode pokolenie. Chodzi o to, żeby udzielać dodatkowych porad, stosować ostrzeżenia na opakowaniach oraz ograniczenia promocji i reklamy produktu. Drugi cel to przekonanie pacjentów do mniej toksycznych i szkodliwych form nikotyny. Trzeba pamiętać o ciągłych badaniach i kontroli ewentualnego uzależnienia od tych środków. Przede wszystkim o budowie systemu, który uchroni młode pokolenia od nałogu.
Trzeba też rozważać, czy nowe technologie są w stanie zmienić sytuacje. Jeżeli uzyskanie pełnej abstynencji jest niemożliwe, to może należy wprowadzać alternatywne programy, które są w stanie te sumaryczne szkody likwidować czy zmniejszać.
Dr Janusz Krupa: lekarz pierwszego kontaktu spędza z pacjentem około 15 minut. Standardowa wizyta nie pozwala na przeprowadzenie interwencji antynikotynowej.
System opieki skoordynowanej daje już szanse, by pacjentem zająć się całościowo, łącznie z profilaktyką. W jej ramach pacjentowi przysługuje 6 edukacyjnych wizyt pielęgniarek. Jedną z tych wizyt jest właśnie porada antynikotynowa. Wyszkolone pielęgniarki mogą przez 20-30 min. porozmawiać z pacjentem. To zaczątek, ale trzeba pamiętać, że po drugiej stronie konieczna jest dobra wola. Pacjent musi chcieć rzucić palenie. Większość próbuje kilka razy a palacz, któremu udaje się rzucić palenie, osiąga to średnio za siódmym razem. Jeśli prób jest więcej – trzeba włączać alternatywne wyroby tytoniowe.
Pacjenci, po 2-3 miesiącach osiągają większą wydolność, unikają zadyszki, mogą wejść na 2 piętro bez problemu. To spora poprawa. Okres obserwacji tych alternatywnych wyrobów jest krótki, więc nie można z całą pewnością stwierdzić, że nie mają skutków ubocznych. Ale są mniej szkodliwe niż uzależnienie od tytoniu. Co ważne – pozwalają unikać biernego palenia. Codziennie w Polsce 4 mln dzieci wdycha dym tytoniowy. A to dym tytoniowy jest szkodliwy, a nie nikotyna.