Spis treści
- Popularne aplikacje jak hazard. Każde pociągnięcie palcem po ekranie to swoiste „pociągnięcie za wajchę”
- Zrezygnuj z telefonu na dwa, trzy dni. Organizm ci podziękuje
- Nagły powrót do wielogodzinnego scrollowania może wywołać swego rodzaju „kaca cyfrowego"
- Technologia i media społecznościowe mają też swoje plusy. Psycholog ujawnia
- Użytkownicy smartfonów mają problem z tzw. phubbingiem
Popularne aplikacje jak hazard. Każde pociągnięcie palcem po ekranie to swoiste „pociągnięcie za wajchę”
Zgodnie z aktualnymi analizami, m.in. z raportu „Digital 2024”, statystyczny internauta poświęca mediom społecznościowym niemal 2,5 godziny każdego dnia. W ujęciu rocznym oznacza to ponad miesiąc nieprzerwanego korzystania z ekranu, przy czym wśród przedstawicieli pokolenia Z czas ten bywa nawet dwukrotnie dłuższy.

– To przywiązanie nie jest dziełem przypadku ani wyłącznie brakiem silnej woli. Aplikacje takie jak TikTok czy Instagram projektowane są w oparciu o zaawansowaną psychologię behawioralną. Wykorzystują one mechanizm tak zwanego zmiennego rozkładu wzmocnień - ten sam, który uzależnia graczy od automatów hazardowych. Każde pociągnięcie palcem po ekranie to swoiste „pociągnięcie za wajchę” w oczekiwaniu na nagrodę: ciekawy filmik, wiadomość czy polubienie. To właśnie ten dopaminowy cykl sprawia, że tak trudno jest nam odłożyć telefon, nawet gdy teoretycznie mamy czas wolny – wyjaśnił dr Jakub Kuś, psycholog nowych technologii z Wydziału Psychologii we Wrocławiu Uniwersytetu SWPS, w informacji przesłanej przez uczelnię.
Zrezygnuj z telefonu na dwa, trzy dni. Organizm ci podziękuje
Według specjalisty długotrwała rezygnacja z technologii jest w dzisiejszym świecie dla wielu osób utopią, a nawet mogłaby skutkować dodatkowym stresem związanym z wykluczeniem na polu zawodowym czy towarzyskim. Inaczej wygląda jednak kwestia krótkotrwałego „cyfrowego detoksu” czy tzw. „postu dopaminowego, na przykład w okresie świątecznym, który jest nie tylko osiągalny, ale wręcz kluczowy dla naszej higieny psychicznej.
Już dwu- lub trzydniowe ograniczenie korzystania z telefonu przynosi konkretne, także biologiczne, korzyści. Przede wszystkim obniża się poziom kortyzolu, ponieważ mniejsza liczba bodźców oznacza mniejsze obciążenie dla nadmiernie stymulowanego układu nerwowego. Dodatkowo poprawia się sen — rezygnacja z wieczornego kontaktu z ekranami ogranicza ekspozycję na niebieskie światło, co sprzyja prawidłowej produkcji melatoniny.
– Co najważniejsze, wraca uważność. Zaczynamy dostrzegać smaki potraw, zapachy i niuanse w głosie rozmówcy, które umykają nam, gdy nasza uwaga jest rozproszona. Warto dążyć do zamiany FOMO (Fear of Missing Out – lęk, że coś nas ominie) na JOMO (Joy of Missing Out), czyli radość z bycia tu i teraz, bez presji śledzenia na bieżąco życia wirtualnych znajomych – wskazał dr Kuś.
Nagły powrót do wielogodzinnego scrollowania może wywołać swego rodzaju „kaca cyfrowego"
Kluczowe jest jednak to, co zrobimy po świętach. Nagły powrót do wielogodzinnego scrollowania może wywołać swego rodzaju „kaca cyfrowego". Dlatego gdy po detoksie znów zaczniemy korzystać z social mediów, zróbmy to w sposób rozsądny i oparty na zasadach higieny cyfrowej.
Na początek warto uporządkować własną przestrzeń cyfrową. Dobrym rozwiązaniem jest przejrzenie obserwowanych kont i zastanowienie się, czy publikowane treści rzeczywiście nas rozwijają i wspierają, czy raczej wywołują poczucie dyskomfortu lub obniżają samoocenę.
– Kolejną skuteczną strategią jest wyznaczenie fizycznych stref bez telefonu. Ustalenie, że sypialnia i stół jadalny to strefy offline, jest prostą zmianą behawioralną, która ogromnie poprawia jakość życia i relacji. Ciekawym trikiem psychologicznym jest również ustawienie ekranu telefonu w tryb czarno-biały. Sprawia to, że urządzenie staje się mniej stymulujące dla mózgu, co naturalnie skraca czas użytkowania – podpowiedział psycholog.
Technologia i media społecznościowe mają też swoje plusy. Psycholog ujawnia
Specjalista zaznaczył, że technologia i media społecznościowe nie powinny być postrzegane wyłącznie w negatywnym świetle, ponieważ odpowiadają m.in. na potrzebę bycia częścią wspólnoty oraz otrzymywania akceptacji. Trudność pojawia się jednak wtedy, gdy świat online zaczyna wypierać realne doświadczenia. Szczególnie niebezpieczny staje się wówczas nasilony w środowisku cyfrowym mechanizm porównań społecznych.
– W mediach społecznościowych oglądamy zazwyczaj fasadę życia innych - wyselekcjonowane, najlepsze momenty, sukcesy i uśmiechy. Zderzenie naszego „kulisowego”, często chaotycznego i trudnego życia z cudzą „sceną główną” prowadzi do nieuchronnego obniżenia samooceny, wzrostu lęku, a nawet stanów depresyjnych. Szczególnie dotkliwe jest to dla młodych ludzi – powiedział dr Jakub Kuś.
Ten mechanizm staje się szczególnie widoczny w okresie świątecznym. Media społecznościowe w grudniu zamieniają się w katalogi idealnego życia, zalewane są obrazami perfekcyjnie ubranych choinek, drogich prezentów i uśmiechniętych, wielopokoleniowych rodzin przy suto zastawionych stołach.
– Taki przekaz tworzy ogromną presję społeczną i psychologiczną. Jeśli nasze święta odbiegają od tego wzorca – bo ciasto się przypaliło, dzieci grymaszą, a przy stole panuje napięta atmosfera - odczuwamy silny dysonans poznawczy. Zamiast cieszyć się tym, co mamy, czujemy porażkę, bo nasza rzeczywistość nie przystaje do algorytmicznego ideału – stwierdził psycholog.
Użytkownicy smartfonów mają problem z tzw. phubbingiem
Jednym z często obserwowanych problemów podczas świątecznych spotkań, gdy telefon pozostaje w zasięgu ręki, jest tzw. phubbing. Pojęcie to, powstałe z połączenia angielskich słów phone i snubbing, odnosi się do ignorowania rozmówcy na rzecz ekranu smartfona. Jak pokazują badania, już sama obecność telefonu na stole — nawet gdy jest wyciszony — negatywnie wpływa na jakość rozmowy oraz osłabia empatię i zaangażowanie między uczestnikami dialogu.
– Gdy podczas kolacji wigilijnej co chwilę zerkamy na ekran, wysyłamy bliskim niewerbalny, ale bolesny komunikat: „To, co dzieje się tam, w wirtualnym świecie, jest dla mnie bardziej interesujące niż ty tutaj”. Prowadzi to do erozji więzi i paradoksalnego pogłębienia poczucia samotności, mimo fizycznej obecności wśród ludzi. Święta online stają się więc świętami „obok siebie”, a nie „ze sobą” – ostrzegł ekspert USWPS.
Źródło: PAP










