Jak zaczęła się pani przygoda z pomaganiem?
Pewnego dnia aptekę, w której pracuję, odwiedził kombatant wojenny – podporucznik Władysław Kaganek. Potrzebował leków na zamówienie. Musiałby po nie specjalnie przyjść drugi raz, zaproponowałam więc, że przywiozę mu zamówienie do domu. Od tego czasu regularnie pomagam panu Władysławowi. Z czasem wymieniliśmy się nawet numerami telefonów. Dowożę również leki innym kombatantom wojennym, pracownikom szkoły i przedszkola.
Dodatkowo prowadzi pani prelekcje dla najmłodszych.
Na pierwszą prelekcję zaproszenie dostałam z przedszkola mojego chrześniaka. Później pojawiły się kolejne. Podczas tych spotkań z dumą odpowiadam dzieciom o pracy farmaceuty i zachęcam do pomagania innym, w szczególności starszym osobom. Ku mojemu zdziwieniu wzbudzam duże zainteresowanie! Dzieci chętnie zadają pytania, bardzo się angażują i cieszą z drobnych upominków, którymi je obdarowuję dzięki wsparciu marki Apteo. Cieszę się, że mogę dotrzeć do tylu młodych ludzi i zaszczepić w nich przekonanie, że nawet najmniejszy gest ma ogromne znaczenie dla kogoś w potrzebie.
Jak udaje się pani pogodzić te wszystkie aktywności z pracą w aptece?
Leki rozwożę zaraz po zakończeniu zmiany. W niektóre dni czeka na mnie bardzo wielu pacjentów, muszę więc mądrze opracować najbardziej efektywną trasę. Nawet kiedy jestem bardzo zmęczona, staram się z każdym pacjentem zamienić parę słów, zapytać o zdrowie albo pomóc w jakichś drobnych codziennych czynnościach. Z kolei na prelekcje umawiam się przed popołudniową zmianą. Dzieci rozumieją, że po naszych spotkaniach pędzę wykonywać swoje apteczne obowiązki (śmiech).
Lokalna społeczność docenia pani działania. W październiku zeszłego roku otrzymała pani Kombatancki Krzyż Pamięci.
To był niezwykle wzruszający moment. Kombatancki Krzyż Pamięci jest przyznawany w podziękowaniu za służbę ojczyźnie. Nigdy bym się nie spodziewała, że mogę zostać uhonorowana w tak szczególny sposób. Odbierając odznaczenie z rąk ludzi, którzy walczyli za nasz kraj i naszą wolność, czułam się niezmiernie dumna. Podziękowaniem zupełnie innej rangi, ale równie miłym, była przygotowana przez przedszkolaków książeczka z rysunkami oraz bukiet kwiatów. W obu tych sytuacjach nie kryłam łez.
Dostała pani również nagrodę w konkursie „Recepta na dobro”, organizowanym we współpracy z marką Apteo. Jakie emocje temu towarzyszyły?
Nominacja była dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Do dzisiaj nie wiem, kto zgłosił moją kandydaturę. Nie sądziłam też, że zostanę nagrodzona. W konkursie brało udział wielu wspaniałych, zaangażowanych farmaceutów z całej Polski. Tym bardziej jestem wdzięczna za wszystkie oddane na mnie głosy. Bardzo dziękuję za taki ogrom wsparcia i zaufania. Wygrana motywuje mnie do podejmowania nowych inicjatyw i doskonalenia umiejętności zawodowych.
A czym jest dla pani „recepta na dobro”?
Przede wszystkim niesieniem pomocy i dawaniem przykładu nowym pokoleniom. Wierzę, że zawód farmaceuty to misja czynienia dobra w każdym tego słowa znaczeniu. To angażowanie się w ponadstandardowe działania na rzecz pacjentów, chęć przekazywania wiedzy i umiejętności. To pasja i prawdziwe powołanie. Takie podejście zaszczepiłam również u męża, który wprawdzie nie pracuje w zawodzie medycznym, ale aktywnie angażuje się w pomoc kombatantom. Na prośbę pana Władysława reprezentuje go na uroczystościach wojskowych i kultywuje tradycję przemarszu ze sztandarem. Jestem szczęśliwa, że razem możemy wspierać kombatantów.
Czy uważa pani, że warto organizować kolejne edycje konkursu? Jakie znaczenie dla środowiska farmaceutycznego ma taka inicjatywa?
Podczas gali, na której wręczano nagrody, miałam zaszczyt poznać wspaniałych farmaceutów i medyków z różnych zakątków Polski. Każdy został doceniony za ponadprzeciętne zaangażowanie oraz pracę na rzecz pacjentów. Myślę, że kolejne edycje konkursu pozwoliłyby promować takie osoby i inspirować innych do działania, co w szerszej perspektywie pozytywnie wpłynęłoby na kreowanie standardów całego środowiska farmaceutycznego.
Jak zachęciłaby pani farmaceutów do udziału w konkursie?
Powiedziałabym, że każdy, kto działa na rzecz lokalnych społeczności poza standardowymi obowiązkami aptecznymi, powinien dać sobie szansę i zgłosić się do tego oryginalnego konkursu. Dzięki inicjatywie marki Apteo możemy zobaczyć, jak wiele jest wśród nas farmaceutów dzielących się receptą na dobro. To bardzo budujące. Nawet teraz, opowiadając pokrótce swoją historię, utwierdzam się w przekonaniu, że to, co robię, jest słuszne, pożyteczne i warte kontynuowania.
W takim razie na koniec zapytam – jakie ma pani plany na przyszłość?
Udział w konkursie dał mi szerszą perspektywę na niestandardowe inicjatywy na rzecz społeczności lokalnych. Poznałam innych zaangażowanych farmaceutów, w tym zwyciężczynię konkursu – Martynę Szaniawską. Od tej pory obserwuję jej publikacje w mediach społecznościowych i kibicuję jej działaniom. Jest dla mnie ogromnym autorytetem. Mieszkając w stolicy, może prowadzić wiele naprawdę różnorodnych działań. Pochodzę z mniejszej miejscowości, ale będę starała się iść w jej ślady i podawać dalej swoją „receptę na dobro”. Mam wiele nowych, ciekawych inspiracji i chęć doskonalenia aktualnych. Na pewno jeszcze o mnie usłyszycie (śmiech).
Zdrowie
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Naukowcy nie dowierzają. Delfiny uzależnione od najgroźniejszych narkotyków
- Oto najlepsze cięte riposty nauczycieli. Zgasiły niejednego ucznia!
- Szaleniec wjechał mazdą do salonu, bo dealer nie chciał zwrotu auta - WIDEO
- Awantura podczas obchodów miesięcznicy smoleńskiej. Macierewicz kontra protestujący