Lekarz z tatuażami
"Nie będziesz miał pracy", "Tatuaże mają tylko kryminaliści" – z takimi opiniami można się jeszcze spotkać. Daniel jest dentystą z kilkuletnim stażem. Otwarcie mówi o swoim wyglądzie i nie ukrywa swojego ciała. Zresztą bardzo szybko można dostrzec tatuaż na głowie i "rękawy" (wytatuowana ręka – red.). "Wydziarany doktur" (bo taką ma ksywę w mediach społecznościowych) na własny rachunek próbuje przełamać wszelkie stereotypy o wytatuowanych ludziach.
Molęcki pierwszy tatuaż zrobił sobie dopiero po studiach. – Chciałem uniknąć problemów z konserwatywną częścią kadry dydaktycznej – tłumaczy i dodaje: – Zdarzały się oczywiście osoby posiadające "dziarę" na moim roku, ale były to raczej mało widoczne miejsca.
Daniel zawsze chciał mieć tatuaż, ale odłożył swoje plany, gdy już miał fach w ręku. Poza tym sytuacja finansowa nie pozwoliła mu na realizację pomysłu. Gdyż jak wiadomo to kosztowny zabieg.
Nie ma żadnego zakazu, ale...
... są ludzkie uprzedzenia, które w pewien sposób mogą utrudniać pracę. – Zdarzyło mi się, że starsza pacjentka przestraszyła się mnie i chciała innego lekarza, ale to było jednorazowe zdarzenie – opowiada. – Ciekawsza była jednak sytuacja, kiedy sam byłem pacjentem i zgłosiłem się do ortopedy. Gdy ściągnąłem bluzę, spotkał mnie karcący wzrok – opisuje. Jednak z biegiem rozmowy lekarz zmienił nastawienie do wytatuowanego pacjenta i w końcu też sam przyznał się do tego, że kiedyś myślał nad jednym.
Ci, którzy mówią stanowcze nie tatuowaniu ciała
– Bardzo często w dyskusji przeciwnicy tatuowania używają przestarzałej informacji z pierwszego wydania Patomorfologii Klinicznej profesora Krusia, że posiadanie tatuażu nie jest stanem chorobowym, a stanowi o defekcie inteligencji. W kolejnych wydaniach to zdanie zostało usunięte, ponieważ było zdementowane – tłumaczy Daniel. – Tatuaż nie świadczy bezpośrednio również o żadnej chorobie psychicznej czy zaburzeniu – wyjaśnia dodatkowo.
"Bezczelny pacjent"
Wygląd Daniela może budzić skrajne emocje. I tak też jest. Dentysta wspomina sytuacje, które miały miejsce, gdy przychodził do pracy. – Byłem brany za bezczelnego pacjenta wpychającego się w kolejkę. Po czym wychodziłem w kitlu (odzież ochronna – red.) z zaproszeniem do wejścia na wizytę u mnie – opowiada. Można sobie tylko wyobrazić minę ludzi czekających na swoją kolej.
Tatuaże u kobiet i dużo większy problem?
Daniel podkreśla jednak, że o ile sam ma do tego dystans i raz na jakiś czas spotyka się z "krzywym spojrzeniem" i niemiłymi reakcjami, to uważa, iż problem o wiele bardziej nasilony jest u kobiet. – Więcej przykrych sytuacji miała moja żona, która jest wytatuowana od wielu lat. Zdarzały się jej bardzo przykre sytuacje w komunikacji miejskiej czy w sklepach. Ludzie potrafią być wyjątkowo podli. Wydaje mi się, że wytatuowane kobiety są mniej akceptowane niż wytatuowani mężczyźni. Muszą mierzyć się też z nasiloną stygmatyzacją społeczną – zauważa na podstawie doświadczeń bliskich mu osób.
Zobacz wybrane tatuaże Daniela Molęckiego.
"Nigdy tego nie róbcie"
Zrobienie tatuażu powinno być zawsze bardzo przemyślaną decyzją, ponieważ modyfikacja ciała zostaje na całe życie. Daniel czegoś jednak żałuje. – Nigdy nie róbcie tatuażu przypominającego o czymś smutnym. Pojawił się taki motyw na fragmencie moich pleców, ale już został zakryty przez inny – mówi.
Po pierwsze: nie szufladkuj i nie oceniaj
Sytuacja wkładania ludzi z tatuażami do jednej szuflady ma miejsce i tego się nie da ukryć. Wynika to z uprzedzeń i tego, że "wydziarane" ciała kojarzone są z więzieniem, mafią czy gangami. Dziś nie są niczym złym, a z pewnością nie powinny budzić negatywnych emocji i doprowadzać do umniejszania czyichś kompetencji zawodowych.
– Każdy jest człowiekiem, każdy z nas jest potrzebny i wymaga takiego samego szacunku. Nie wolno nikogo deklasować i nie powinno się czuć lepszym ze względu na pracę, wygląd, orientację czy kolor skóry – apeluje Daniel, gdy jest pytany o życiową dewizę.
– Należę do zawodu, w którym ludzie bardzo często mają podwyższone ego, gdyż czują się bardziej potrzebni od innych. A tak wcale nie jest. Oczywiście są potrzebni, ale każdy zawód jest tak samo ważny. Bez piekarzy nie mielibyśmy chleba, bez osób dbających o porządek w mieście utonęlibyśmy w śmieciach – objaśnia. – Zawsze proszę o unikanie zwracania się do mnie per doktor przez moją asystę w gabinetach. Niektórzy tytułowanie uważają za profesjonalny wizerunek. Ja natomiast sądzę, że swobodna atmosfera w miejscu pracy jest ważniejsza od takiej niezrozumiałej dla mnie otoczki – podsumowuje. – Trzeba być sobą.
Dowiedz się na temat:
Można byłoby tutaj przytoczyć najpopularniejsze i najbardziej oklepane powiedzenie o książce i okładce, ale po co. Warto jednak uświadomić sobie, że żaden tatuaż nie zmienia nic w kwestii tego, jakim jest się człowiekiem. Prywatnie i zawodowo.