Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zawsze byłem w kontrze do otoczenia

Redakcja
Darek prowadził śmierć Kliniczną i Absurd, a teraz - Redakcję.
Darek prowadził śmierć Kliniczną i Absurd, a teraz - Redakcję. Fot. archiwum
Rozmowa z gitarzystą Darkiem Duszą, liderem zespołu Redakcja, o jego nowej płycie „Polskie piekło”.

- Niedawno ogłosiłeś, że odchodzisz z grupy Shakin’ Dudi. Co się stało?

- Nie podaję powodów. Po prostu zamknąłem długi etap w swoim życiu. Nie lubię jak się publicznie pierze brudy.

- Nie sądzisz, że przez granie na drugim planie z Shakin’ Dudi zaniedbałeś trochę własną karierę?

- Podobało mi się bycie na drugim planie. Nigdy nie miałem parcia na szkło. Był czas, że zapraszano mnie do różnych programów telewizyjnych. Ale potem wszystkie moje wypowiedzi wycinano w montażu - i wychodziłem na totalnego kretyna, który tylko kiwa głową i głupio się uśmiecha. Dlatego cofnięcie się w tył było dla mnie bardzo dobrym ruchem.

- Zajmowałeś się również pisaniem tekstów dla innych wykonawców.

- W sumie sprzedało się ponad milion płyt z moimi tekstami. Tylko niewiele osób wiedziało, że to moje teksty. Czasem z rozbawieniem śledziłem dyskusje o tym, jak to Rysiek Riedel z Dżemu pięknie napisał „Jak malowany ptak”. Bo tak naprawdę to ja byłem autorem tej piosenki.

- W końcu zdecydowałeś się jednak powołać własny zespół - Redakcja.

- Po sukcesach ze Śmiercią Kliniczną i Absurdem w 1988 roku w ogóle zrezygnowałem z grania, bo zniechęciło mnie uprawianie tego zawodu. Ta choroba ma jednak to do siebie, że ma nawroty. Dlatego nastąpiła remisja - i w 2002 roku nagrałem wspólną płytę z Jurkiem Mercikiem - „Pies od Luizy”. Poczułem wtedy znowu ochotę do pisania i śpiewania piosenek. Kiedy przeprowadziłem się z Gliwic na wieś, znalazłem chłopaków mieszkających w okolicy - i tak powstała Redakcja.

- Macie na swym koncie już trzy płyty i sporo koncertów. Jesteś zadowolony z tego, co udało się Wam osiągnąć?

- Gdybym nie był zadowolony, to tego bym nie robił, ponieważ nie zarabiamy kokosów. Kocham koncerty - bo to jest największa nagroda dla muzyka, kiedy ludzie przychodzą do klubu, aby go posłuchać. Zawsze dobrze się na scenie czułem i to się nie zmieniło.

- Nie wkurza Cię to, że po trzydziestu latach obecności na polskiej scenie, występujesz Krakowie w Pięknym Psie a nie na Hali Wisły?

- Kiedyś już grałem na Hali Wisły, zaspokoiłem więc tę ambicję. (śmiech) Jasne - fajnie byłoby, gdyby frekwencja była większa, ale zdaję sobie sprawę, że gramy niszową muzykę, która nie cieszy się teraz jakimś wielkim wzięciem. Jestem dorosłym facetem - i wiem, że jakbym chciał robić wielką karierę, to trzeba było zaczynać na początku lat 90. Bo zobacz - dzisiaj największymi gwiazdami są zespoły, które w tamtym czasie zbudowały swą popularność. Ta sytuacja została zahibernowana do obecnych czasów. Innym trudno się przebić. Całe szczęście nie utrzymuję się z działalności Redakcji. Znów wróciłem do pisania tekstów dla innych.

- Teksty na nowej płycie Redakcji są gorzkie i gniewne. To efekt kryzysu wieku średniego?

- Pewnie mówisz o piosence „Dzień dobry, wszyscy umrzemy”. Nie traktowałbym tego tekstu do końca poważnie, ponieważ muzycznie pokazujemy, że mamy dystans do tego, o czym śpiewamy. Jasne - to nie są teksty dla dwunastolatków, bo sam nie mam już dwunastu lat. Cóż - moje pokolenie, czyli to wychowane na Jarocinie, jest w dużej mierze rozczarowane i sfrustrowane. Nie jest bowiem teraz tak, jak to sobie wszystko wyobrażaliśmy. Trudno się więc tym światem zachwycać. Głównie chodzi o ludzi - ale ja zawsze byłem w kontrze do otoczenia. Co nie przeszkadza mi jednak cieszyć się życiem.

- Wspomniałeś o dwunastolatkach: w utworze „James Kloss” śmiejesz się z młodego pokolenia, które swój bunt potrafi wyrazić jedynie dodając lub usuwając „lajki” na Facebooku.

- To prawda - ale tylko w refrenie. Z kolei w zwrotkach żartuję z tych wszystkich, którzy przedstawiają siebie dzisiaj jako kombatantów walki o wolność. Zbyt duża dawka martyrologii wywołuje u mnie zawsze niestrawność. A młode pokolenie? Niech sobie żyje, jak mu pasuje. Ja w odróżnieniu od innych staruchów nie mam zamiaru nikogo pouczać. My też błądziliśmy na swój sposób.

- Za Twój hymn można chyba uznać piosenkę „Gen wolności”. Myślisz, że to ciągłe pragnienie wolności zaszczepiło Ci uczestnictwo w punkowej subkulturze?

- Na pewno. Punk niósł i niesie ze sobą zew wolności, krytyczny stosunek do świata i poczucie indywidualizmu. Dzięki temu nie podążamy za stadem baranów, tylko mamy swoje zdanie. Stoimy trochę z boku - i pilnujemy właśnie tej wolności, którą mentalnie łatwo stracić. Szczególnie patrząc na to, jak teraz wszystkie kraje pod pozorem walki z terroryzmem starają się nam ją coraz bardziej ograniczać.

- Myślisz, że obecnie sprawy w Polsce zmierzają w lepszym czy gorszym kierunku?

- Nie wiem. (śmiech) Tytuł płyty pochodzi z piosenki, którą napisałem w 1988 roku. Nie chcę się uznawać za proroka, ale układy i koneksje z tamtych czasów przetrwały do dzisiaj. Dla tych, którzy idą w górę, sytuacja w Polsce idzie ku lepszemu, a dla tych, którzy idą w dół - ku gorszemu. Na szczęście życie nie składa się tylko z polityki. Są też inne dziedziny, w których można się realizować i być szczęśliwym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski