Mimo że najpopularniejsze sklepy – Biedronka, Lidl – są otwarte od świtu do północy (w kolejnych dniach Wielkiego Tygodnia wiele z nich czynnych będzie nawet całodobowo), to pod sklepami kolejki oczekujących na możliwość wejścia do środka, by zrobić zakupy. Na dodatek nie tłocznie – jak przed zapowiedzianą hiperpromocją bardzo atrakcyjnych towarów – lecz tyralierą. I ta aura: po tak ciepłej zimie długi szereg dni suchych, czasami słonecznych, ale nawet wtedy z bardzo zimnym wiatrem. Sceneria jak z katastroficznego filmu, który nagle stał się naszą codziennością,
Teraz kupujemy zupełnie inaczej niż zwykle. Nasze wcześniejsze doświadczenia z robienia zakupów na Wielkanoc - gdy chcemy zrobić je najdogodniej dla siebie w okresie pandemii koronawrisusa na niewiele się zdadzą. Dlatego warto skorzystać z badań na temat planów innych osób, by zakupy na Wielkanoc zrobić bezpiecznie i w warunkach optymalnych do zaistniałej sytuacji.
Jednorazowe, duże zakupy
Z badania przeprowadzonego przez UCE RESEARCH i aplikację BLIX na reprezentatywnej grupie Polaków wynika, że połowa Polaków chce odłożyć świąteczne zakupy na ostatnią chwilę a 77 proc. planuje je zrobić w sklepach stacjonarnych – głównie dyskontach (93 proc.!: Biedronka, Lidl) przy czym aż 80 proc. będzie szukać promocji.
Chęć kupowania w tym samym czasie i w tych samych miejscach przez większość konsumentów może przez tłok pod sklepami zwiększyć skalę zarażeń koronawirusem.
– W sumie 81 proc. Polaków będzie poszukiwało towarów w promocjach. – Zapasy robione na przetrwanie epidemii nadszarpnęły kieszenie konsumentów. Presja tradycji, wedle której świąteczne stoły muszą się uginać od jedzenia, jeszcze mocniej popycha klientów ku obniżkom – powiedział agencji MondayNews Dr Maria Andrzej Faliński, Prezes Stowarzyszenia Forum Dialogu Gospodarczego.
Z ostatniej chwili:
W sumie mniej wydamy, ale...
Potwierdzają to planowane budżety na tegoroczne wydatki wielkanocne – są one dużo skromniejsze niż w ostatnich latach.
Łącznie 56 proc. badanych przeznaczy w tym roku mniej na zakupy ze względu na pandemię. Z kolei 29 proc. nie zamierza redukować obecnych wydatków.
10 proc. jeszcze nie potrafi tego określić, a dla 5 proc. nie ma to znaczenia. Według ekspertów z branży, mniejsze koszty są związane m.in. z ograniczoną mobilnością Polaków. Nie powinno się teraz przyjmować gości, więc można mniej zainwestować w potrawy, desery i trunki.
Ważna jest sąsiedzka pomoc
Sieci handlowe już podjęły liczne działania mające zapewnić ochronę pracownikom oraz klientom. Mimo to część z nas, szczególnie seniorzy 65+, obawiają się w dalszym ciągu wychodzenia z domu w celu załatwienia podstawowych czynności.
Lidl Polska zachęca do pomocy sąsiedzkiej w najbliższej okolicy. Na tą okazję sieć zaprojektowała specjalny plakat w formacie A4 „Sąsiedzie, potrzebujesz pomocy?”, który można wydrukować na domowej drukarce, uzupełnić i wywiesić w miejscu zamieszkania. W ten sposób osoby potrzebujące wsparcia mogą skontaktować się z tymi gotowymi do pomocy.
Z ostatniej chwili:
Badanie również wykazało, że najwięcej (19 proc.) Polaków w tym roku ograniczy wielkanocne wydatki o 21-30 proc. Ostatecznie więc rodzinne budżety świąteczne wyglądają następująco: 29 proc. Polaków zamierza wydać na święta 200-300 zł, 22 proc. – 300-400 zł, 14 proc. – mniej niż 200 zł, a 13 proc.– 400-500 zł. Dla 3 proc. suma nie ma znaczenia. I tyle samo osób planuje przeznaczyć na tę okoliczność więcej niż 600 zł.
– Coraz bardziej maleje presja, by przed świętami wyjechać z marketu z załadowanym po sufit wózkiem. To ułatwia podejmowanie decyzji o mniejszych, planowanych zakupach. Dawniej większość kupowanego w ten sposób jedzenia lądowała w koszu. Teraz świadomi konsumenci ograniczają marnowanie żywności – skomentowała dla MondayNews Katarzyna Grochowska z Hiper-Com Poland.